Ronaldo Luis Nazario de Lima: 10 nieoczywistych faktów

Ronaldo Luis Nazario de Lima. Brazylijski wirtuoz i wyborowy strzelec, który rozkochał w sobie cały świat. Przygotowałem dziesięć, w moim odczuciu, niezbyt popularnych ciekawostek z jego życia, którymi chcę się z wami podzielić.

Ciekawą sprawą jest już sama geneza jego imienia. Ronaldo przyszedł na świat 18 września 1976 roku w Rio de Janeiro. Sonia, jego matka, nie przemyślała wcześniej, jak nazwie swoje dziecko, by, jak stwierdziła, nie zapeszać przed rozwiązaniem. Lekarz odebrał poród i powiedział:

-Gratulacje, to chłopiec. Jak będzie mieć na imię?
-Doktorze, a jak pan ma na imię?
-Ronaldo.
-W takim razie, w ramach wdzięczności, na mojego syna również będą mówić Ronaldo.

Obejrzyj na kanale nabramkepl w serwisie YouTube:

W młodym wieku dzieciaki z podwórka wołały na niego „Monica”. Swój pseudonim zawdzięczał uzębieniu. Koledzy z łatwością zauważyli, że gdy się uśmiecha, przypomina tytułową bohaterkę kultowych brazylijskich komiksów „Turma da Mônica”.

Przygodę z piłką klubową rozpoczął w 1986 roku jako bramkarz. Nie dlatego, że chciał być golkiperem, przecież żaden chłopak z faweli nie marzy o tym, by grać na tej pozycji. Ronaldo spóźnił się na pierwszy trening swojej drużyny Valqueire, a że wcześniej nie było chętnych do zajęcia miejsca między słupkami, ten, w cudzysłowie, zaszczyt, padł na niego. Jego gra nogami była jednak na tyle zaawansowana, że szybko został ustawiony w ataku, gdzie czuł się jak ryba w wodzie.
Trenerzy byli zachwyceni jego olbrzymimi umiejętnościami, jednak mało który wróżył mu wielką karierę. Wszytko przez to, że młokos nagminnie objadał się hamburgerami i słodyczami, przez co miał tendencje do tycia. Nie słuchał osób, które zwracały mu na to uwagę. Gdy Ronaldo występował w grupach młodzieżowych, jeden z jego trenerów stwierdził nawet:

„Ronaldo wyjadł sobie drogę do sukcesu”.

Kiedy został już gwiazdą międzynarodowego formatu, miał na koncie Mistrzostwo Świata i występował w barwach Barcelony, jednym z pierwszych szkoleniowców, który otwarcie go skrytykował był Jose Mourinho. Ówczesnemu asystentowi Bobby’ego Robsona nie spodobało się, że Brazylijczyk nie angażuje się w grę zespołu, a zależy mu tylko na golach. Po jednym z meczów, w którym Ronaldo zdobył bramkę, Mourinho powiedział:

„Nie wystarczy strzelić cudowną bramkę i przespać 89 minut meczu”.

Gdy te słowa dotarły do napastnika, ten bardzo się oburzył, ale, jak pokazał przebieg jego dalszej kariery, okazały się bardzo pomocne.

Ronaldo był pierwszym zawodnikiem, który stał się twarzą sponsora na naprawdę ogromną skalę, a ów sponsor ingerował w jego karierę. Mowa tu o firmie Nike. Producent odzieży wymusił m. in. numer na koszulce, jaki ich zawodnik powinien nosić w Interze. Gdy Brazylijczyk zasilił Nerazzurrich, wybrał “10”, bo “9” należała do Ivana Zamorano. Rok później firma Nike podpisała umowę także z Interem. Z miejsca wypłaciła Chilijczykowi pokaźne honorarium i zażądała, by odstąpił jej podopiecznemu najbardziej pożądany przez napastników numer. Ten ustał na tę propozycję, a sam wybrał najpopularniejszą “18” w historii.

Pierwszą poważną miłością Il Fenomeno była brazylijska modelka i aktorka, Susana Werner, z którą spotykał się w latach 1997-1999. Narażał dla niej swoją karierę, bo często, bez zgody trenera i działaczy Interu, w którym wówczas występował, latał do Brazylii, by się z nią spotykać. Zakochani mieli bardzo poważne plany na przyszłość, jednak zazdrość i pociąg Ronaldo do innych kobiet spowodowały, że para musiała się rozstać. Susana szybko zakręciła się wokół innego brazylijskiego zawodnika, Julio Cesara, z którym do dzisiaj pozostaje w związku małżeńskim.
Na Mundialu w 2002 roku wszystkich zadziwiła fryzura zaprezentowana przez Ronaldo. Zawodnik tłumaczył, że dzięki tak niecodziennej stylówce chciał nabrać psychicznego spokoju, odcinając się od kontuzji kolana, z którą zmagał się przez kilkanaście poprzednich miesięcy. Ciekawskim dziennikarzom wolał odpowiadać na pytania na temat swoich włosów, niż świeżo wyleczonych dolegliwości.

Do 2014 roku legendarny napastnik Canarinhos był, z dorobkiem 15 goli, najskuteczniejszym strzelcem w historii Mistrzostw Świata. Po piętach deptał mu Miroslav Klose, autor 14 trafień. Niemiec zrównał się z Ronaldo w fazie grupowej brazylijskiego mundialu w meczu przeciwko Ghanie, a na prowadzenie wysunął się, jak na ironię, w półfinałowym starciu przeciwko Brazylii, przegranym przez gospodarzy aż 1:7. Podczas tego wieczoru Il Fenomeno miał zatem dwa powody do płaczu.
Choć Ronaldo nigdy nie był prymusem, często uciekał ze szkoły, a piłkę nożną stawiał znacznie wyżej niż swoją edukację, nieprawdą jest często powielana informacja, że nie potrafi czytać. Jak sam stwierdził, najlepszą książką, jaką pochłonął, jest biografia Garrinchy.

fot. wyr. thesefootballtimes.co
Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *