ON TOUR: Na stadionach Mistrzostw Europy U-21 w Polsce

Dwa tygodnie z Mistrzostwami Europy do lat 21 przeszły do historii. Organizacja turnieju okazała się niebywałym sukcesem. Polska po raz kolejny udowodniła, że jest w stanie przygotować wielką piłkarską imprezę na najwyższym poziomie. Miałem przyjemność oglądać osiem meczów z perspektywy trybun. Zachęcam Was do zapoznania się z moimi refleksjami dotyczącymi atmosfery i otoczki organizowanego przez nasz kraj Euro.

GDYNIA

1.Hiszpania – Macedonia 5:0

Przygodę z Młodzieżowymi Mistrzostwami Europy rozpocząłem w Gdyni. Trójmiasto znakomicie przygotowało się do turnieju pod kątem jego promocji. Emblematy Euro widoczne były na każdym kroku. Drogę z centrum na stadion przebyłem pieszo, wyprzedzając po drodze kilka grupek hiszpańskich i macedońskich kibiców. Nie dało się nie trafić na ul. Olimpijską, strzałki z napisem “Stadion”, wyznaczające trasę, rozmieszczone były tak dokładnie, jakby przyszło się bawić w podchody. Pod samym obiektem wielu wolontariuszy rozdawało ulotki z informacjami okołomeczowymi. Spodziewałem się, że takie gwiazdy jak Asensio, Bellerin, Saúl przyciągną na mecz Hiszpania – Macedonia więcej niż nieco ponad 8 tysięcy osób.

Ci, którzy przybyli, nie mają prawa do narzekania. Popis umiejętności technicznych piłkarzy z Półwyspu Iberyjskiego, bramka Saúla nożycami i petarda Asensio z ponad 30 metrów spowodowały, że widzowie przecierali oczy ze zdumienia. Co prawda wynik 5:0 sugeruje, że byliśmy świadkami jednostronnego widowiska, jednak gra Macedończyków momentami naprawdę mogła się podobać.

 

Ciekawie było tylko na murawie. Na trybunach panowała cisza. Kibice jednej i drugiej ekipy stanowiły zdecydowaną mniejszość, która swój doping ograniczyła do kilku sporadycznych, cichych zrywów. Nawet moja Żona, która od czasu do czasu pojawia się ze mną na stadionach, przyzwyczajona do naszej rodzimej Ekstraklasy, stwierdziła: “Ale dziwnie ogląda się mecz bez młyna. Tak cicho…”.

TYCHY

2.Niemcy – Czechy 2:0

Prosto znad morza udałem się do Tychów, gdzie przyszło mi oglądać dwa kolejne spotkania Euro. Przed starciem Niemcy – Czechy pisałem, że szykuje się najlepszy kibicowsko mecz Mistrzostw. Niedziela, piękna, słoneczna pogoda, atrakcyjny rywal i niewielka odległość od południowej granicy spowodowały, że na Śląsk wybrały się rzecze czeskich kibiców, głośno dopingujących swój zespół.

Ponadto zaprezentowali jedyną na tym turnieju oprawę – białe, czerwone i niebieskie folie uzupełnione napisem na płocie: “1942 – WE REMEMBER ANTHROPOID”.

 

W listopadzie ubiegłego roku byłem w Tychach na sparingu pomiędzy Polską i Niemcami. Nastałem się wówczas niemiłosiernie w kolejkach do kołowrotków. Obawiałem się, że podobne zjawisko może mieć miejsce i na Euro. Moje obawy nie były konieczne. Wejście na obiekt odbywało się bardzo sprawnie. Oprócz czeskiego dopingu dało się usłyszeć kilka razy krzyki grupki polskich dzieci:

-Kto wygra mecz?
-Deutschland!
-Kto?
-Deutschland!
-Kto?
-Deutschland, Deutschland, Deutschland!

Nie pomylili się. Niemcy zwyciężyli 2:0, jednak swoją grą nie pokazali jeszcze, że będą się liczyć w walce o tytuł Mistrzów Europy.

Ponadto na meczu obecni byli m. in. Nemanja Vidić, David James i Nicky Butt.

3.Czechy – Włochy 3:1

Nie spodziewałem się, że na spotkanie rozgrywane w środę przyjedzie jeszcze więcej kibiców zza naszej południowej granicy. Tymczasem armia, która niosła piłkarzy Vítězslava Lavički do zwycięstwa z Włochami, była liczniejsza niż w niedzielę.

Tuż po wejściu na stadion spotkałem grupę czeskich kibiców, którzy zgłodnieli po podróży i przeprowadzili następującą rozmowę (pisząc to wspomagam się translatorem google, sens rozmowy na pewno zostanie zachowany):

-Kolik je hodin?
-17:30.
-A víte, co bychom měli dělat v tuhle hodinu?
-Jíst dobrý wurst!

Zdecydowanie mieli rację, sam do nich dołączyłem. Nigdzie nie było tak dobrego jedzenia jak w Tychach. Sama kiełbasa należała do najlepszych, jakie kiedykolwiek jadłem na stadionie. Najlepiej świadczą o tym kolejki, które kumulowały się przy punktach gastronomicznych.

 

Sam mecz był najciekawszy spośród tych, które miałem okazję oglądać na tym Euro. Czescy piłkarze sprawili miłą niespodziankę swoim kibicom, wygrywając z Włochami.

Z perspektywy całego turnieju muszę stwierdzić, że w żadnym mieście nie oglądało się meczów lepiej niż w Tychach. Również tam najlepiej odczuwało się atmosferę wielkiego, piłkarskiego święta. Każde z czterech tyskich spotkań oglądało z trybun średnio 12 391 widzów. Lepszym wynikiem poszczycić się może tylko Lublin, który dwa razy gościł reprezentację Polski.

KIELCE

4.Anglia – Polska 3:0

Balonik w całym kraju został napompowany do niebotycznych rozmiarów. Jak zwykle w takich przypadkach, także tym razem pękł równie mocno, co wcześnie. Mimo to zainteresowanie spotkaniami Biało-Czerwonych było bardzo duże, a nadzieje wielkie aż do ostatniego meczu z Anglią. Jedynym miastem-gospodarzem, którego nie odwiedziłem, jest Lublin. Od znajomych obecnych na meczach Polska-Słowacja i Polska-Szwecja słyszałem, że atmosfera na Arenie Lublin była typowo “niekadrowa”. Za jedną z bramek pojawiła się grupa kibiców napędzająca reprezentacyjny doping. Miło było go usłyszeć nawet z perspektywy telewizora. Na to samo liczyłem w Kielcach.

Pod stadionem dojrzałem m. in. Pawła Golańskiego, Dariusza Pietrasiaka, braci Żewłakow, Krzysztofa Mączyńskiego, Adama Nawałkę. Tuż po wejściu na teren kieleckiej areny spotkałem Pawła Janasa. Nie omieszkałem zrobić sobie zdjęcia z brązowym medalistą Mistrzostw Świata 1982. Były selekcjoner palił papierosa, ustawiając się do zdjęcia powiedział:

“Schowam tego papierosa, albo weź go później jakoś wytnij, bo całe życie jebią mnie za te fajki”

Doping na meczu był niezły, choć podobno znacznie gorszy niż w Lublinie. Resztki nadziei na wyjście z grupy odeszły bezpowrotnie już po 6 minutach. Niemal w tym samym czasie na prowadzenie wyszli Anglicy i Słowacy, rozgrywający równolegle bój ze Szwecją.

Nasi zawodnicy zagrali dramatycznie. Porażka 0:3 jest najmniejszym wymiarem kary. Po ostatnim gwizdku kibice z reprezentacyjnego młyna podziękowali Biało-Czerwonym za turniej i podnieśli ich na duchu. Dziwię się wielu dziennikarzom, którzy zamiast nagłaśniać dobrą atmosferę obecną na turniejowych spotkaniach piłkarzy Dorny, dostrzegają jedynie poboczne negatywy.

BYDGOSZCZ

5.Serbia – Hiszpania 0:1

Jedyny stadion z Euro, na którym nigdy wcześniej nie byłem. Niestety dla widowiska, obie drużyny znały swoją najbliższą przyszłość, w związku z czym spotkanie rozgrywano o przysłowiową pietruszkę. Albert Celades wystawił mocno rezerwowy skład, z którego przeciętny kibic mógł kojarzyć jedynie Denisa Suáreza.

 

Słaba atrakcyjność meczu i kiepska pogoda (gęsta mżawka przez niemal 90 minut) nie odstraszyły kibiców, by licznie wybrać się na stadion. Ostatni bydgoski mecz zgromadził 12 058 widzów, najwięcej spośród tych, które rozegrano w stolicy województwa kujawsko-pomorskiego. Zgodnie z przewidywaniami nie zobaczyli jednak porywającego widowiska. Tuż po zakończeniu spotkania rezerwowi zawodnicy reprezentacji Hiszpanii biegali wokół boiska. Przy płocie ustawiła się grupka fanów z transparentem, chcących zdobyć koszulkę Marco Asensio i autografy pozostałych gwiazd La Rojito.

Cierpliwość nie popłaciła. Jeszcze przed zakończeniem treningu biegowego podszedł do nich jedynie Jesús Vallejo, po czym ochrona nakazała wszystkim opuścić teren obiektu.
Co najbardziej urzekło mnie w Bydgoszczy? Zdecydowanie hasło przewodnie, umieszczone na banerach promujących turniej.

KRAKÓW

6.Włochy – Niemcy 1:0

Wejściu na stadion towarzyszyły wielkie nerwy i narzekania. Wszystko przez to, że nie można było przedostać się na trybuny z plecakiem lub większą torebką. Kibice, jak i chyba sami organizatorzy, nie byli zbyt dobrze przygotowani na tę sytuację. Punktem depozytowym był… bus. Tak, bus, w którym nagromadziły się setki plecaków. Co rusz w długich kolejkach słychać było kłótnie z ochroną i obawy, że po spotkaniu trzeba będzie długo czekać na odbiór swoich rzeczy. Przez obowiązkowy depozyt wiele osób dotarło na swoje miejsca po rozpoczęciu meczu. Pierwsza połowa naprawdę była ciekawa. Obie drużyny walczyły zaciekle o każdy metr boiska, bo żadna z nich nie miała jeszcze zapewnionego wyjścia z grupy. Na prowadzenie w 31′ wyszli Włosi za sprawą Bernardeschiego.

Piłkarze zeszli do szatni, gdzie zapewne dowiedzieli się, że w tym samym czasie Czesi przegrywają z Danią. Przy takim obrocie sprawy wynik 1:0 dla Włochów premiował jedną i drugą drużynę do półfinału. Druga połowa nie miała nic wspólnego z futbolem. Piłkarze udawali, że im zależy, będąc jednocześnie usatysfakcjonowani wynikami z Krakowa i Tychów. Trudno było doszukać się jakiejkolwiek walki.

Ostatnie dwie minuty tej potyczki były toczone w salwie gwizdów.
Po opuszczeniu obiektu nie było najmniejszego problemu z szybkim odbiorem depozytu. Wszystko zostały położone i ogrodzone na placu pod stadionem, wystarczyło podejść z numerkiem i wskazać stewardowi swój plecak.

7.Hiszpania – Włochy 3:1

Przed rozpoczęciem turnieju wyobrażałem sobie taką obsadę finału. Los połączył obie ekipy już w półfinale, zatem stało się jasne, że jedna z drużyn nie zazna smaku finału. Na trybunach było więcej Włochów niż Hiszpanów, jednak wielu Polaków swojego faworyta widziało w zespole Celadesa. Jak można się domyślić, swój doping ograniczali jedynie do “España! España!”. Za mną znalazło się jednak trzech chłopaków w wieku ~8-10 lat, którzy mieli znacznie bogatszy repertuar, m. in.:

Włosi uuuuuuuuuu… Hiszpania taaaaaaaaaaak!

Tak się bawi, tak się bawi Hiszpania!

Bawili się przede wszystkim Ceballos, bardzo skuteczny w pojedynkach jeden na jeden, i Saúl Ñíguez. Pomocnik Atletico zdobył swojego pierwszego hat-tricka w dorosłym futbolu.

Nie ulega wątpliwości, że Hiszpanie byli lepszym zespołem i wygrali jak najbardziej zasłużenie. Szkoda jedynie czerwonej kartki Gagliardiniego. Gdyby Włosi dograli mecz w pełnym składzie, różnie mogło być. Ale to tylko gdybanie.

8.Niemcy – Hiszpania 1:0

Im dłużej trwały Mistrzostwa, tym bardziej Polacy kochali Hiszpanów. Publiczność zgromadzona na finale przy Kałuży była niemal jednostronna. Niemieckiemu hymnowi towarzyszyły pojedyncze gwizdy. Za jedną z bramek uformowała się grupka kilkunastu Niemców, którzy prowadzili regularny doping dla swojej drużyny. Sami przeciwko niemal całej reszcie publiki. Piłkarze zza Odry rozegrali bardzo dobre spotkanie, pozbawiając atutów swojego przeciwnika. Hiszpanie nie potrafili rozwinąć skrzydeł przy wysokim, ostrym pressingu piłkarzy Kuntza.

Niemcy atakowali praktycznie tylko do momentu strzelenia zwycięskiego, jak się później okazało, gola. Później umiejętnie i skutecznie bronili, a w ofensywie nastawili się tylko na kontry.
Przed dekoracją ogłoszono, że najlepszym piłkarzem Euro został Dani Ceballos. O ile nie podlega dyskusji, że piłkarz Betisu ma nietuzinkowe umiejętności i zrobi prawdopodobnie wielką karierę w utytułowanym klubie, o tyle nie mogę zgodzić się z mianowaniem go MVP turnieju. W fazie grupowej rozegrał zaledwie 117 na 270 możliwych minut i wyróżnił się tylko tym, że w starciu z Portugalią zarobił żółtą kartkę. W półfinale z Włochami zachwycał swoimi technicznymi umiejętnościami, filmiki z jego błyskotliwymi akcjami obiegły cały świat, ale cały show i tak skradł zdobywca trzech bramek, Saúl.

W finale Ceballos, jak i inne gwiazdy hiszpańskiej młodzieżówki, został skutecznie “wyłączony” z meczu przez Niemców. Dziwi więc to, że kilka sztuczek z półfinału wystarczyły, by zostać najlepszym graczem turnieju. Co najmniej kilku piłkarzy zaprezentowało się w Polsce o niebo lepiej.

Jako pierwsi udekorowani zostali Hiszpanie. Niemal każdy zawodnik ściągał ze swej szyi medal, co było swoistym manifestem tego, że nie przyjechali do Polski jedynie po srebro. Niemcy zaprezentowali puchar w otoczeniu efektownego konfetti, po czym udali się na rundę honorową wokół boiska.

Tegoroczne Mistrzostwa Europy pochłonęły mnie bardziej niż Euro 2012. Patrząc na zakończony turniej żałuje tylko dwóch rzeczy – że był taki krótki i że organizatorzy nie wpadli na to, by półfinały grać dzień po dniu. UEFA poinformowała, że Euro U-21 trafiło do ponad 140 mln odbiorców na całym świecie.

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *