ON TOUR: 320. Derby Wiednia, Austria – Rapid. Relacja z trybun

Mecze pomiędzy Austrią a Rapidem o panowanie w Wiedniu rozgrywane są od 1911 roku. 320. odsłona miała miejsce w pierwszej kolejce po zimowej przerwie sezonu 2016/17 Tipico Bundesligi. Postanowiłem sprawdzić klimat panujący na Wiener Derby.

Gospodarzem potyczki była Austria. Z uwagi na remont panujący na Generali Arena, spotkanie rozegrano na największym obiekcie w kraju, Ernst-Happel-Stadion. Razem z moimi trzema towarzyszami podróży zakupiliśmy bilety już ponad miesiąc temu. Przypuszczaliśmy, że będą się rozchodzić jak świeże bułeczki. Do Wiednia dotarliśmy dzień przed derbami. W sobotę zaliczyliśmy jeszcze starcie Admira Wacker Mödling – SCR Altach, ale o tym kiedy indziej. W niedzielę od samego rana mijaliśmy kibiców odzianych w klubowe barwy. W znakomitej większości byli to fani Rapidu.

Fragment piątkowego “Heute”, zapowiadający niedzielne starcie

Na mecz wyruszyliśmy dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem. Już chwilę po dotarciu pod stadion poczuliśmy atmosferę starcia derbowego. Tuż przy wejściu prowadzonym na sektor najbardziej zagorzałych fanatyków Austrii doszło do starcia z policją. Popularne “białe kaski” szybko rozprawiły się z towarzystwem, zatrzymując przy okazji co najmniej kilka osób. Po drugiej stronie na trybuny wchodziła spora grupa Zielono-Białych.

Jak się okazało, biletów było pod dostatkiem. Ostatecznie na mecz weszło 15 557 kibiców, co na niemal 51-tysięcznym obiekcie nie jest wynikiem oszałamiającym. Jeszcze przed pojawieniem się piłkarzy na murawie stało się jasne, kto tego dnia będzie rządził na trybunach. Kibiców Rapidu było znacznie więcej, nie tylko w sektorach, w których prowadzony był doping. Na trybunach neutralnych również panowali fani z Hütteldorfer. Formalnych gospodarzy przebijali nie tylko ilością, ale i walorami wokalnymi. O lekkiej nieudolności fanów Austrii można było się przekonać przed pierwszym gwizdkiem, gdy większość sektora popełniło niemały falstart z rozsypywaniem fioletowych konfetti.

Mówiąc szczerze, spodziewałem się lepszego początku w wykonaniu fanatyków obydwu ekip. Kibice Violi zaprezentowali dwie prezentacje wykonane za pomocą sektorówek, a goście kartoniadę. Przedstawieniom towarzyszyły śladowe ilości pirotechniki.

Przez całe spotkanie przez Ernst-Happel-Stadion niósł się doping dwóch stron. Znacznie głośniejsi byli Zielono-Biali, którzy raz po raz odpalali pirotechnikę – racę, świece dymne, stroboskopy i petardy hukowe. Co ciekawe, zazwyczaj po 3-4 sztuki, co dawało mizerny efekt. Większą ilość zaprezentowali dwukrotnie. Raz po bramce na 0-1, drugi w 76. minucie spotkania.

Spotkanie zakończyło się wynikiem 1-1. Poziom piłkarski nie powalił na kolana. Po zakończeniu meczu kibice obu drużyn wychodzili ze stadionu jednocześnie. Tuż po wyjściu byliśmy świadkami bójki ~6-8 osób, jednak wydaje mi się, że nie toczyła się ona na tle kibicowskim. Sprawę szybko zakończyła policja. W metrze przewijali się między sobą Fioletowi i Zielono-Biali, głośno manifestując swoją obecność. Znowu znacznie bardziej widoczni byli fani Rapidu. Jeden z moich kolegów trafnie podsumował to, co w kwestii kibicowskiej obserwowaliśmy na mieście w ciągu całego dnia: “Wiedeń jest w Austrii, ale Austrii w Wiedniu nie ma”.

Na koniec kilka zdjęć z trybun:

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *