Ekstraklasa 2001/02: kuriozalna reforma ligi i cieszynki Piotra Rockiego

W historii naszej Ekstraklasy co jakiś czas pojawiały i wciąż pojawiają się pomysły, mające na celu urozmaicić rozgrywki. Jednym z nich była reforma ligi z sezonu 2001/02. Czy rzeczywiście okazała się tak atrakcyjna, jak zakładano?

Rozum nakazuje, by o reformach myśleć i informować zainteresowanych z odpowiednim wyprzedzeniem. Tymczasem przedmiotowe zmiany w rozgrywkach uchwalono cichaczem w czerwcu 2001 roku i ogłoszono raptem na około miesiąc przed startem sezonu, w którym miały obowiązywać.

Na czym polegały? 16 drużyn podzielono na dwie grupy, w których rywalizowano w rundzie jesiennej. Po 14 seriach gier w systemie mecz i rewanż ekipy, które w grupach zajęły miejsca 1-4, tworzyły grupę mistrzowską, walcząc, co oczywiste, o mistrzowski tytuł i europejskie puchary, a zespoły z miejsc 5-8 grupę spadkową, w której przyszło im bić się o utrzymanie. Przed zmianą grup dorobek był dzielony na pół z zaokrągleniem w górę. Podziału na grupę A i B dokonano na podstawie kolejności w tabeli z poprzedniego sezonu. Pierwszą z nich utworzyły ekipy z miejsc 1, 4, 5, 8, 9, 12 i 13 oraz KSZO, beniaminek z Ostrowca Świętokrzyskiego, a drugą pozostałe drużyny oraz drugi z beniaminków, RKS Radomsko.

Zbigniew Boniek, ówczesny wiceprezes PZPN, o innowacji wypowiadał się w takich słowach:

„Zmiana, o której zadecydowaliśmy dzisiaj jest historyczna i zarazem rewolucyjna. Z pewnością podniesie poziom naszej Ekstraklasy. Jej mecze będą trzy razy ciekawsze, gdyż wreszcie zagrają ze sobą drużyny o podobnych umiejętnościach”.

Jak się szybko okazało, o zmianie zadecydowało zaledwie 11 osób Prezydium Zarządu PZPN, a związkowy status jasno określał, że w przypadku podejmowania takich decyzji konieczna jest obecność całego, 35-osobowego Zarządu. Działanie w pośpiechu otwierało więc prawną furtkę do składania roszczeń przez tych, którzy na reformie mogli być w jakiś sposób stratni. Pośpiech był ważny dla piłkarskiej centrali choćby z powodu wielkiej szansy awansu reprezentacji Polski na Mistrzostwa Świata w Korei i Japonii. Rozegranie 28, a nie 30 kolejek realnie skracało sezon, pozwalając dłużej odpocząć kadrowiczom Jerzego Engela, a samym działaczom, naprawdę, nie wyolbrzymiam, skupić się na Mundialu.

Patrząc na nowy system rozgrywek, od razu rodziło się słuszne pytanie, czy naprawdę atrakcyjna będzie 16-zespołowa liga, w której każda z drużyn zmierzy się w sezonie tylko z 11 innymi, w tym z trzema aż czterokrotnie.

Mistrzowskiego tytułu broniła Wisła Kraków, która sezon wcześniej zakończyła rozgrywki na pierwszym miejscu w tabeli z 9-punktową przewagą nad wicemistrzowską Pogonią Szczecin.  Jak już wspomniałem ligowymi beniaminkami były ekipy KSZO oraz RKS-u Radomsko. Sezon ledwo się rozpoczął, gdy Polską nawiedziła powódź, która w pewnym stopniu wpłynęła również na rozgrywki Ekstraklasy. Stadion w Ostrowcu Świętokrzyskim został doszczętnie zalany, przez co mecz KSZO z Zagłębiem Lubin musiał zostać przełożony, a ekipa Krzysztofa Tochela na jakiś czas wyjechała do Sosnowca. Miesiąc później reprezentacja Polski pokonała w Chorzowie Norwegię 3:0, dzięki czemu przypieczętowała swój awans na Mundial 2002. Na ligowych boiskach swoją dyspozycją zachwycała Odra Wodzisław Śląski. Barwny zespół Ryszarda Wieczorka, co rusz prezentujący efektowne cieszynki, w pierwszej fazie sezonu zgromadził największą liczbę punktów, więc to on po podziale na grupy mistrzowską i spadkową zajmował pierwsze miejsce w tabeli.

Wiosną Wodzisławianie stanowczo spuścili z tonu, a szybko okazało się, że w grze o Mistrzostwo liczyć będą się tylko dwie ekipy – Legia Warszawa i Wisła Kraków. Ostatecznie po tytuł sięgnęła niepokonana w drugiej fazie rozgrywek Legia. Szeregi Ekstraklasy bezpośrednio opuścili Śląsk Wrocław i Stomil Olsztyn, a KSZO i RKS o ligowy byt musiały walczyć w barażowych dwumeczach przeciwko, kolejno, Górnikowi Łęczna i Szczakowiance Jaworzno.

Klub z Ostrowca Świętokrzyskiego stanął na wysokości zadania, wygrywając i na wyjeździe, i u siebie. Drugi baraż tak naprawdę nie zakończył się wraz z ostatnim gwizdkiem arbitra. W gabinetach i sądzie trwał jeszcze bardzo długo. Wszystko za sprawą głośnej Sprawy Rasicia, o której sporo opowiedziałem w 17. odcinku serii Eks Ekstraklasy. Zainteresowanych serdecznie zapraszam.

Czy reforma rzeczywiście urozmaiciła rozgrywki? Niekoniecznie. Przecież gdyby tak było, w kolejnym sezonie byłaby kontynuowana, a jednak ekspresowo z niej zrezygnowano. Czy, jak zapowiadał Zbigniew Boniek, podniosła poziom piłkarski? Pewnie, że nie. Czy mecze były trzy razy ciekawsze? No cóż, ani razu nie rozegrano tak bardzo elektryzujących kibiców Wielkich Derbów Śląska między Górnikiem i Ruchem czy ligowego klasyka Legii z Widzewem. W zamian za to dostaliśmy m.in., z całym szacunkiem dla drużyn i ich kibiców, cztery starcia RKS-u Radomsko ze Stomilem. Poza tym nie zapominajmy, że przez podział drużyny były grabione z punktów wywalczonych jesienią, co było na niekorzyść tych punktujących najlepiej.

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *