EKSTRAKLASA 1948: pierwsze ligowe rozgrywki po II Wojnie Światowej

Z uwagi na wybuch II Wojny Światowej rozgrywki na najwyższym szczeblu ligowym w Polsce w sezonie 1939 zostały przerwane i nierozstrzygnięte. Ekstraklasa pozostawała w zawieszeniu przez 3129 dni, do marca 1948 roku.

Idealnym rozwiązaniem przy organizacji pierwszych powojennych rozgrywek Ekstraklasy, nazywanych wówczas Klasą Państwową, byłoby złożenie ich z drużyn, które toczyły zmagania w niedokończonym sezonie tuż przed wojną. Niestety, było to niemożliwe. Polski Lwów został od nas odłączony, przez co Pogoń w zmaganiach wystartować nie mogła, Unionu-Touring Łódź nie reaktywowano, a duże problemy ze wskrzeszeniem miała Warszawianka. Pomysł był zatem taki, by stworzyć 12-zespołową ligę, w której dziewięć miejsc przypadnie najlepszym drużynom z nieligowych Mistrzostw Polski z 1947 roku, a pozostałe trzy zwycięzcom okręgowych lig polskich.

Materiał dostępny w formie video na kanale nabramkepl w serwisie YouTube:

W batalii o Mistrzostwo Polski w 1947 roku udział brało 28 klubów. Zostały podzielone na trzy grupy, z których zwycięzcy stworzyli mini turniej. Najlepszej ekipie, a okazała się nią Warta Poznań, oczywiście przyznano tytuł. Do Ekstraklasy 1948 awansowały po trzy drużyny z czołowych miejsc każdej grupy: Wisła Kraków, Polonia Bytom, Polonia Warszawa, AKS Chorzów, Cracovia, Rymer Rybnik, Warta Poznań, Garbarnia Kraków oraz Łódzki KS.
Druga ścieżka walki o wejście na najwyższy szczebel ligowy była znacznie dłuższa, bardziej kręta i wyboista. Zwycięzców okręgowych lig polskich było w sumie aż dwudziestu, przy zaledwie trzech dostępnych miejscach. Dwudziestkę podzielono zatem geograficznie na pięć grup, z których najlepsi walczyli ze sobą w finałowej batalii tzw. grupy pięciu. Tę stworzyły Tarnovia, Ruch Chorzów, Lechia Gdańsk, Widzew Łódź i Legia Warszawa. Na podium uplasowały się Ruch, Legia i Tarnovia, dzięki czemu awansowały do Ekstraklasy.

Czy to ostateczny kształt ligi? Otóż nie. Do Polskiego Związku Piłki Nożnej wpłynęło zażalenie ZZK Poznań, czyli dzisiejszego Lecha, w sprawie jego domowego meczu przeciwko Polonii Świdnica, rozegranego w lipcu 1947 roku. Faworyzowani gospodarze niespodziewanie przegrali 2:4, jednak zauważyli, że w szeregach rywali pojawili się dwaj nieuprawnieni zawodnicy pod fałszywymi nazwiskami. Wydział gier i dyscypliny badał sprawę aż przez pięć miesięcy, by finalnie odrzucić wniosek Poznaniaków. Ci jednak słusznie nie dali za wygraną i zgłosili się do krakowskiego sądu. Postawiony pod ścianą Polski Związek Piłki Nożnej obawiał się wydania jednoznacznej decyzji. Był już luty 1948 roku i za miesiąc miały wystartować rozgrywki Ekstraklasy. Zdawano sobie sprawę, że przyznanie Kolejorzowi zasłużonego przecież walkowera wyrządzi wielką szkodę Polonii Bytom, bo wówczas to jej miejsce na najwyższym poziomie zajęliby piłkarze z Wielkopolski. Wobec tego… znów odrzucono ich wniosek, jednak jednocześnie postanowiono, by wyjątkowo, na jeden sezon, powiększyć ligę do 14 zespołów. Jedno z dwóch dodatkowych miejsc podarowano… właśnie Lechowi. Tym samym piłkarska centrala całkowicie umyła sobie ręce. Sprawą nieuprawnionych zawodników Polonii zajmować się nie musiała, a wysyłając na najwyższy szczebel najlepszą ekipę z czwartych miejsc Mistrzostw Polski z poprzedniego roku, spowodowała, że Poznaniacy zapomnieli o roszczeniu. Ostatnie brakujące miejsce uzupełniła czwarta drużyna z grupy pięciu, Widzew Łódź.

“Start” z 16.02.1947 r.

Skład Ekstraklasy w sezonie 1948 tworzyło zatem pięć przedwojennych Mistrzów Polski: Cracovia, Wisła Kraków, Warta Poznań, Garbarnia Kraków i Ruch Chorzów, pięciu absolutnych debiutantów: Widzew Łódź, Tarnovia, ZZK Poznań, Rymer Rybnik i Polonia Bytom, oraz AKS Chorzów, Polonia Warszawa, Legia Warszawa i Łódzki KS. Ryzyko degradacji było bardzo duże. W związku z niespodziewanym powiększeniem ligi i chęcią zmniejszenia jej do 12 zespołów od kolejnego sezonu, spaść miały aż cztery drużyny.
Już pierwsza kolejka, rozegrana 14 marca 1948 roku, dała nieśmiałą zapowiedź, kto będzie liczył się w walce o pierwsze miejsce. Mistrzowska Warta przegrała 0:2 z Cracovią, Ruch ograł 1:0 Garbarnię, a Wisła rozgromiła Polonię Warszawa aż 6:0.
Już po sześciu kolejkach Polski Związek Piłki Nożnej zwołał konferencję prasową, podczas której ogłosił, że rozegranie ligi w terminie jest mocno zagrożone z uwagi na niezwykle napięty grafik imprez sportowych. Chodziło głównie o Igrzyska Olimpijskie w Londynie, które wydłużyłyby przerwę między rundą wiosenną a jesienną z planowanych pierwotnie trzech do aż siedmiu tygodni, oraz jesienne mecze reprezentacji. Istniała obawa, że część ligowych spotkań trzeba będzie przełożyć na wiosnę 1949 roku, bo doskonale zdawano sobie sprawę, że w okresie od grudnia do lutego srogie warunki atmosferyczne uniemożliwią grę. Summa summarum nasza reprezentacja na Igrzyska nie pojechała, dzięki czemu w czasie ich trwania polscy kibice mogli emocjonować się rozgrywkami Ekstraklasy.

Na półmetku rozgrywek tabeli przewodził Ruch Chorzów, mający tyle samo punktów co Cracovia. Pięć oczek straty do prowadzącej dwójki miała Legia.

Jesienią najlepsza okazała się jednak atakująca z piątego miejsca Wisła Kraków. Przez całą rundę skutecznie goniła Cracovię i Ruch, a szczęśliwa okazała się dla niej 24. kolejka. To wtedy Pasy przegrały w Chorzowie z AKS-em, a Biała Gwiazda na boisku pokrytym 15-centymetrową warstwą śniegu rozgromiła ŁKS 5:1 i na dwie kolejki przed końcem rozgrywek objęła pozycję lidera tabeli, mając tyle samo punktów co Cracovia. Jedni i drudzy zdawali sobie sprawę, że w przypadku zakończenia sezonu z tą samą zdobyczą punktową, konieczne będzie rozegranie rozstrzygającego meczu na neutralnym terenie. Nie brano bowiem pod uwagę dodatkowych kryteriów, jak starcia bezpośrednie, lepszy bilans czy stosunek bramek.
W przedostatniej serii gier oba krakowskie kluby straciły po jednym punkcie (Widzew – Wisła 2:2, Legia – Cracovia 0:0), przez co w tabeli utrzymał się status quo.
W ostatniej kolejce, rozegranej w niedzielę, 28.11.1948 r. o godzinie 11:00 doszło do rzeczy bezprecedensowej. Wisła grała na wyjeździe z pogodzonym z degradacją Rymerem, a Cracovia na Ludwinowie z walczącą o utrzymanie Garbarnią. To drugie spotkanie zgromadziło na trybunach 15 tysięcy kibiców, z czego większość stanowili kibice… Białej Gwiazdy! Było jasne, że jeśli któraś z zainteresowanych mistrzostwem ekip osiągnie lepszy rezultat niż jej bezpośredni rywal, sięgnie po mistrzowską koronę. Fani Wisły byli pewni zwycięstwa swoich ulubieńców w Rybniku, zatem przyszli trzymać kciuki za Garbarnię. Niestety dla nich, Brązowi nie stanęli na wysokości zadania. Przegrali 0:2. W tym samym czasie Rymer uległ Wiśle 1:2. Sezon niby się zakończył, jednak do rozstrzygnięcia pozostała sprawa najważniejsza, sprawa Mistrzostwa Polski. Z ligą pożegnały się Tarnovia, Garbarnia, Rymer oraz Widzew.
Tysiące kibiców Wisły i Cracovii znów musiało wybrać się na Ludwinów. Jako neutralny teren dla rozegrania krakowskiej batalii o Mistrzostwo Polski wybrano jeden z najpiękniejszych wówczas stadionów w Polsce, malowniczo położony stadion Garbarni. Faworytem prasy była rozpędzona Wisła, zwłaszcza, że Cracovia musiała radzić sobie bez kilku podstawowych, kontuzjowanych piłkarzy. Przy nadkomplecie publiczności to jednak Pasy okazały się lepsze. Wygrana 3:1 zapewniła im piąty, ostatni do tej pory tytuł mistrzowski. Warto dodać, że był to jeden jedyny przypadek w historii naszej ligi, by w przypadku równej liczby punktów o ostatecznym rozrachunku decydował dodatkowy mecz. Wlicza się on do ektraklasowych statystyk.

Najlepszym atakiem dysponowała krakowska Wisła, która zdobyła aż 87 goli. Jej dwaj zawodnicy okazali się najskuteczniejszymi snajperami. Józef Kohut zdobył 31 goli i został Królem Strzelców, a tuż za jego plecami uplasował się Mieczysław Gracz z 27 trafieniami. Najszczelniejszą obroną szczyciła się natomiast Cracovia, która straciła zaledwie 27 bramek. Widzew Łódź dość zdecydowanie odstawał od reszty stawki, zdobył najmniej punktów i strzelił najmniej goli, zaledwie 31. Tylko jednego trafienia zabrakło, by liczba po stronie jego strat była trzycyfrowa. Nie ma co się dziwić, skoro z samych wyjazdów do drużyn z top 3 Widzewiacy wrócili z bagażem 28 straconych bramek. Dodam, że wynik 13:1 odnotowany w Chorzowie wciąż pozostaje najwyższym ekstraklasowym zwycięstwem po II Wojnie Światowej. Osiem lat później, w 1956 roku, Legia pokonała Wisłę Kraków taką samą różnicą goli, wygrywając 12:0.

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *