Góralskie starcie na remis. Relacja z meczu Podbeskidzie Bielsko-Biała – Sandecja Nowy Sącz

Niedzielny pojedynek w 1. lidze śmiało mogliśmy tytułować mianem „góralskich derbów”. Podbeskidzie, górale z Bielska-Białej, zmierzyli się z Sandecją, góralami z Nowego Sącza. Jak zwykle bywa w takich starciach, nie zabrakło walki. Momentami trzeszczały kości. Zapraszamy na zapoznanie się z relacją z tego meczu.

Tuż przed rozpoczęciem pojedynku działacze Podbeskidzia podziękowali dwóm byłym zawodnikom klubu – Damianowi Chmielowi i Richardowi Zajacowi. Na tym sentymenty się skończyły. Obie ekipy przystąpiły do rywalizacji w zgoła odmiennych humorach. Gospodarze, po domowej porażce 0:3 z ŁKS-em Łódź, spadli na 13. Miejsce w tabeli, a przewaga nad strefą spadkową zmalała do zaledwie 3 punktów. Sandecja od początku sezonu radzi sobie lepiej niż przyzwoicie, stale goszcząc w czołówce tabeli. Mocniej rozpoczęli podrażnieni zawodnicy Krzysztofa Brede. Już w 4. minucie do dośrodkowania z rzutu wolnego Łukasza Sierpiny powinien dojść Oleksy, jednak został uprzedzony. Chwilę później po główce Sabali piłka powędrowała nad bramką. W odpowiedzi Basta oddał celny, ale bardzo lekki strzał z 25 metrów. Fabisiak nie miał prawa mieć z nim problemu. Nie minęło nawet 60 sekund, gdy Sączersi ponownie ruszyli do ofensywy. Po dobrej wrzutce Kasprzaka z prawej flanki, sprytnie główkował Gabrych. Minimalnie chybił. W 10. minucie na indywidualną akcję, zakończoną płaskim, niecelnym strzałem, zdecydował się Gandara. Po tej sytuacji gra przeniosła się na środek boiska i żadna ze stron nie potrafiła zagrozić świątyni rywala. Odnotować wypada jedynie strzał Flisa z linii pola karnego, zablokowany przez defensorów TSP. W 23. minucie, po fragmencie optycznej przewagi gospodarzy, Modelski znalazł w polu karnym Sabalę. Łotysz główkował w bezpiecznej odległości od świątyni Kozioła. Chwilę później w rolach głównych wystąpili ci sami zawodnicy. Tym razem Sabala złożył się na piątym metrze do efektownych nożyc lecz trafił w golkipera przyjezdnych. Trzeba przyznać, że w drugim kwadransie Podbeskidzie często gościło na połowie przeciwnika. Akcje gospodarzy często były szarpane, a jeśli już doszli do dogodnej sytuacji, brakowało im pomysłu na ostatnie podanie. W 32. minucie przed bardzo dobrą szansą stanął Gandara. Po jego, a jakże, główce z siedmiu metrów piłka przeszła już obok bezradnego bramkarza, jednak na jej drodze stanął Piter-Bućko i wyekspediował ją w pole. W kolejnej ofensywnej akcji Bielszczan znów główkował Gandara, tym razem bardzo niecelnie. Po wznowieniu gry akcja szybko przyniosła się na połowę Podbeskidzia, gdzie na bardzo mocny strzał zdecydował się Małkowski. Fabisiak był dobrze ustawiony i przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Na minutę przed przerwą piłkarze Podbeskidzia przeprowadzili błyskawiczną kontrę. W jej decydującej fazie defensorzy zdołali wybić piłkę poza pole karne. Kiedy wydawało się, że akcja spaliła na panewce, dopadł do niej Sabala i zagrał idealnie na nogę Płachety, a ten pomylił się o centymetry.

Mocny akcent tuż przed zmianą stron nie wpłynął na poczynania zawodników na początku drugiej połowy. Gra znowu przeniosła się na środek boiska, a nieliczne zapędy ofensywne nie przynosiły zamierzanych efektów. W 51. minucie kąśliwy strzał z narożnika pola karnego oddał kapitan miejscowych, Łukasz Sierpina. Kozioł swoją interwencją wybił piłkę na rzut rożny. Na kolejną składną akcję przyszło nam czekać do 60. minuty. Wówczas na lewej stronie urwał się Płacheta, dorzucił piłkę na piąty metr, gdzie niecelnie główkował Gandara. Pięć minut później gospodarze otworzyli wynik. Piłka trafiła w pole karne do Gandary, ten nieco pogubił się w swoim dryblingu, ale na jego szczęście blisko akcji był Sabala, który mocnym strzałem wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. W 69. minucie powinno być 2:0. Bardzo dobre podanie z prawej strony boiska ładnie skleił Płacheta. Mając przed sobą tylko golkipera gości, uderzył prosto w niego. Po tej akcji z boiska na długo zaczęło wiać nudą i gra bardziej przypominała dwa ognie niż piłkarski mecz na drugim poziomie rozgrywkowym. W 82. minucie Sączersi rozmontowali w końcu defensywę Podbeskidzia. Korzym wypatrzył w polu karnym Dudzica, a ten w sytuacji jeden na jeden trafił z dość ostrego kąta w Fabisiaka. Dążący do wyrównania goście często gościli pod jego bramką. W 86. minucie niepilnowany Korzym oddał sprytny strzał głową i tylko dobra interwencja golkipera spowodowała, że wynik nie uległ zmianie. Minutę później Korzym już się nie pomylił. Znowu wyszedł zza pleców obrońców, przyjął piłkę na klatkę piersiową i efektownym wolejem umieścił ją w siatce. Tuż po upływie regulaminowego czasu gry Sandecja powinna wyjść na prowadzenie. Dudzic i Nowak znaleźli się w polu karnym w sytuacji dwóch na dwóch, ten pierwszy obsłużył swojego kolegę podaniem, jednak napastnik trafił z 12 metrów obok bramki.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Sandecja Nowy Sącz 1:0 (0:0)
1:0 Sabala 65′
1:1 Korzym 88′

Podbeskidzie:
Fabisiak – Oleksy, Jończy, Wiktorski, Modelski – Sierpina, Rakowski, Guga, Roberto Gandara (90′ Kozak), Płacheta – Sabala (84′ Kostorz)

Sandecja:
Kozioł – Basta, Piter-Bućko, Flis – Chmiel (82′ Nowak), Kasprzak (73′ Kanach), Baran, Małkowski, Kałahur – Korzym, Gabrych (73′ Dudzic)

Żółte kartki:
Oleksy, Jończy – Chmiel, Kasprzak, Małkowski, Korzym

Widzów: 1645

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *