Ekstraklasa na Mundialu

W historii Ekstraklasy mieliśmy dziesiątki piłkarzy będących medalistami Mistrzostw Świata. Mowa tu oczywiście o polskich bohaterach Mundialów z 1974 i 1982 roku. Dziś przyjrzyjmy się zawodnikom z zagranicy, mającym w swoich CV zarówno występy na światowym czempionacie, jak i w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce.
Zacznijmy od tych, którzy pojechali na Mistrzostwa Świata jako przedstawiciele ekstraklasowych klubów. W 2010 r. było ich trzech.
;
Do RPA polecieli Jan Mucha z Legii Warszawa, Bojan Isailović z Zagłębia Lubin oraz Andraz Kirm z Wisły Kraków. Dwanaście i pół roku później Serbię na Mundialu w Katarze reprezentował Legionista, Filip Mladenović.
Teraz przejdźmy do piłkarzy, którzy na najważniejszą piłkarską imprezę na świecie udali się jako byli zawodnicy ekstraklasowych klubów. Kalu Uche i Osman Chavez, dwóch byłych graczy Wisły Kraków, w 2010 roku reprezentowali w RPA, kolejno, Nigerię i Honduras. Ten drugi był również 4 lata później w Brazylii, a jego kolegą z kadry był były napastnik GKS-u Bełchatów, Carlo Costly. Podporę defensywy Kostaryki, ekipy, która w kraju kawy zajęła pierwsze miejsce w grupie z Włochami, Anglią i Urugwajem, stanowił Junior Diaz, związany wcześniej z Białą Gwiazdą. W mocnej drużynie gospodarzy ważną postacią był Paulinho, przed laty przeciętny piłkarz ŁKS-u.
Canarinhos reprezentował także na czempionacie w Rosji i wpisał się na listę strzelców w starciu z Serbią, w kadrze której figurował Aleksandar Prijović, były napastnik Legii Warszawa. Na zimowym Mundialu w 2022 roku podstawowymi zawodnikami Kanady byli Milan Borjan i Steven Vitoria. Ten pierwszy w przeszłości występował w Koronie Kielce, a drugi w Lechii Gdańsk. Biało-Zielone barwy przywdziewał również Serb Vanja Milinković-Savić. Jednym z najlepszych zawodników Chorwacji w Katarze był Josip Juranović, którego dobrze pamiętają przede wszystkim fani Legii.
Czas na trzecią, ostatnią grupę. Piłkarzy, którzy najpierw prezentowali się światu na czempionatach, a później podpisywali kontrakty z naszymi ekstraklasowymi klubami. W 2000 roku do Pogoni Szczecin trafił Oleg Salenko, król strzelców Mundialu 1994. Rosjanin nigdy nie był wyborowym goleadorem, a koronę w USA zapewnił mu szalony występ przeciwko Kamerunowi. Zdobył w nim aż pięć z sześciu swoich turniejowych goli. Nie wypada nie wspomnieć, że do tej pory jest rekordzistą Mistrzostw Świata pod względem liczby bramek w jednym meczu. W barwach Portowców w Ekstraklasie rozegrał zawrotne 18 minut. W rozgrywkach grupowych w Niemczech w 2006 roku mierzyły się ze sobą Holandia oraz Serbia i Czarnogóra. Oranje wygrali 1:0, a naprzeciwko siebie stanęli Kew Jaliens i Danijel Ljuboja. Pięć lat później ten pierwszy trafił do Wisły Kraków, a drugi do Legii Warszawa. Jaliens niczym szczególnym się nie wyróżniał, a za Ljuboją po dziś dzień tęskni cała liga.
W 2010 roku w RPA zmiennikami wspomnianego wcześniej Jana Muchy byli Dusan Kuciak i Dusan Pernis. W swoich późniejszych karierach Kuciak związał się z Legia i Lechią Gdańsk, a Pernis z Pogonią Szczecin. W Ekstraklasie zagrali również ich dwaj koledzy ze słowackiej kadry. Erik Jendrisek występował pod Wawelem, w Cracovii, a Miroslav Stoch w Zagłębiu Lubin. Andraz Kirm na ten sam Mundial pojechał z Marko Sulerem, będącym później nietrafionym transferem Legii, oraz z Daliborem Stevanoviciem, etatowym MVP meczów Śląska Wrocław. Pozdrawiam serdecznie tych, którzy pamiętają i zrozumieli, o co chodzi z tym MVP. Jesienią 2013 roku do Lechii Gdańsk na jedną rundę dołączył Japończyk Daisuke Matsui, a w 2015, na ponad trzy lata, Serb Milos Krasić. Głośnym transferem Legii w 2018 roku było pozyskanie Eduardo. Pochodzący z Brazylii Chorwat, uczestnik Mundialu 2014, w Warszawie mocno rozczarował. I wreszcie piłkarz z najlepszym CV w historii Ekstraklasy. Lukas Podolski wystąpił na trzech mistrzowskich turniejach i po każdym na jego szyi wisiał medal. W 2006 i 2010 roku brązowy, a w 2014 roku złoty.
Ponadto został uznany najlepszym młodym piłkarzem niemieckiego czempionatu. Niezależnie od klubowych powiązań i samej sympatii lub braku sympatii do Podolskiego, cieszmy się i doceniajmy każdą minutę na polskich boiskach w barwach jego ukochanego Górnika Zabrze. Najprawdopodobniej długo nie będzie u nas w lidze drugiego takiego piłkarza.