Reprezentacja Polski złożona z zawodników urodzonych w województwie zachodniopomorskim

Najwyższa pora sprawdzić, jak prezentuje się najlepsza krajowa jedenastka złożona z reprezentantów urodzonych w województwie zachodniopomorskim.

Ułożyłem ją w formacji 3-4-3. Miałem dylemat, czy w bramce postawić na Radosława Majdana czy Kazimierza Sidorczuka. Ostatecznie wybór padł na tego pierwszego, choć ma dwa razy mniej występów w kadrze od swojego starszego kolegi. Za Majdanem bardzo przemawia fakt uczestnictwa na Mistrzostwach Świata. W 2002 roku do Korei poleciał formalnie jako bramkarz numer trzy, jednak wystąpił w pożegnalnym starciu przeciwko Stanom Zjednoczonym, za które zebrał bardzo pochlebne recenzje.

Obejrzyj na kanale nabramkepl w serwisie YouTube:

Henryk Wawrowski urodził się w Szczecinie i przez znakomitą większość swojej kariery reprezentował barwy rodzimych klubów – Arkoni i Pogoni. Spośród swoich 25 występów w reprezentacji, cztery rozegrał na srebrnych Igrzyskach Olimpijskich w Montrealu. Później grywał w eliminacjach do Mundialu 1978, jednak na sam turniej nie otrzymał powołania.

W defensywie nie mogło zabraknąć miejsca dla Czesława Jakołcewicza. Nie jest jedynym piłkarzem z niniejszego zestawienia, który największe sukcesy świętował w barwach Lecha Poznań. Z Kolejorzem trzy razy sięgał po Mistrzostwo Polski. W narodowych barwach zaliczył 15 występów.
O cztery reprezentacyjne mecze mniej ma w swoim dorobku Dariusz Adamczuk. Niemal połowa z nich przypadła na eliminacje Mundialu 1994. W zremisowanym 1:1 starciu z Anglią wpisał się na listę strzelców. Na obczyźnie całkiem nieźle radził sobie w Szkocji. Dobre występy w barwach Dundee FC zaowocowały transferem do Rangers, z którymi sięgnął po krajowe mistrzostwo.
Bardzo solidnie prezentującą się linię pomocy otwiera Kamil Grosicki. Turbo Grosik, niezależnie od sytuacji klubowej, zawsze dawał i daje reprezentacji sto procent zaangażowania, walki i zaciętości. Wiele jego gestów jasno wskazuje, że uwielbia grać w narodowych barwach i każdy występ przeżywa niezwykle emocjonalnie. Choć czasami zdarza się mu zachować jak jeździec bez głowy, nie ma najmniejszych wątpliwości, że w ostatnich latach jest jednym z absolutnie kluczowych polskich zawodników. Kiedy połączy efektowność z efektywnością, jedyne co nam pozostaje, to zbieranie szczęki z podłogi. Na tę chwilę ma na swoim koncie już ponad 80 występów z Orzełkiem na piersi, w których zanotował 17 goli i 23 asysty.

Grzegorz Krychowiak w ostatnich miesiącach był zdecydowanie najbardziej krytykowanym piłkarzem reprezentacji. Wielu kibiców domaga się, by nie był zawodnikiem pierwszej jedenastki, a część życzyłaby sobie nawet, by nie powoływano go do kadry. Moim zdaniem jedni i drudzy są w błędzie. Szybko zapomnieliśmy, że za kadencji Adama Nawałki kręgosłup drużyny stanowiło trio Glik – Krychowiak – Lewandowski. Ponadto Krycha sprawiał wrażenie boiskowego przedłużenia twardej ręki selekcjonera. W każdym meczu ustawiał i podpowiadał swoim kolegom, a oprócz tego dawał dużo dobrego zarówno w ofensywie jak i w defensywie. Z drugiej strony weźmy pod uwagę, że pod skrzydłami trenera Brzęczka wielu naszych piłkarzy prezentowało się poniżej swojego poziomu. Myślę, że piłkarz urodzony w Gryficach nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Nasza reprezentacja będzie miała z niego sporo pożytku, a finalna liczba jego występów będzie trzycyfrowa.
Obok Krychowiaka jeden z głównych bohaterów historycznego zwycięstwa nad Niemcami, Sebastian Mila. Właśnie na to starcie został odkurzony przez trenera Adama Nawałkę i rozegrał pierwsze od niemal dziewięciu lat reprezentacyjne minuty w meczu od stawkę. Podczas eliminacji do Mistrzostw Europy 2016 pełnił rolę bardzo pożytecznego rezerwowego, a później z wielką klasą przyjął brak powołania na francuski turniej. Dekadę wcześniej znalazł się w kadrze na Mundial w Niemczech.
Kolejnym trzykrotnym Mistrzem Polski w barwach Kolejorza w przedstawianej jedenastce jest uwielbiany przez kibiców Lecha Mirosław Okoński. Po licznych sukcesach w stolicy Wielkopolski z powodzeniem występował w Bundeslidze, w której przywdziewał koszulkę HSV Hamburg. W reprezentacji zadebiutował już w 1977 roku, gdy miał niespełna 19 lat. Grał w niej przez niemal dekadę, zaliczając 29 występów i dwukrotnie wpisując się na listę strzelców. Brał udział m.in. w jednym z najdziwniejszych zgrupowań w dziejach kadry, podczas którego w ciągu ośmiu dni Biało-Czerwoni rozegrali cztery mecze towarzyskie przeciwko Japonii. Trener Antoni Piechniczek nie znalazł dla niego miejsca na Mistrzostwa Świata w Hiszpanii i Meksyku.
Z przodu kolejny były Mistrz Polski w barwach Lecha, Mirosław Trzeciak. Jego reprezentacyjna kariera przypadła na suche lata 90., toteż nie było mu dane brać udziału w wielkich piłkarskich imprezach. Sześć ze swoich ośmiu goli zdobył w meczach towarzyskich. Od wielu lat stale powtarzane są jego słowa, które wypowiedział po zakończeniu kariery, gdy był dyrektorem sportowym Legii Warszawa:

“Możecie sprzedać Lewandowskiego, mamy Arruabarrenę”.

Na przełomie lat 80. i 90. poprzedniego wieku gole w reprezentacji strzelał Marek Leśniak. Co prawda głównie w meczach towarzyskich, jednak ma na swoim koncie trafienia w starciach eliminacji Mistrzostw Europy 1988 i Mistrzostw Świata 1994. Trafiał średnio w co drugim spotkaniu. W ramach ciekawostki dodam, że urodziny obchodzi co cztery lata. Jest jedynym reprezentantem Polski w historii, który przyszedł na świat 29 lutego.
Nie tylko z konkurentami do składu, ale i z ogromną szyderą musiał mierzyć się Grzegorz Rasiak. Urodzony w Szczecinie zawodnik przyjmował na klatę dziesiątki przezwisk, w większości wywodzących się od słowa „drewno”, był bohaterem wielu kawałów i memów, a nawet doczekał się piosenki. Moim zdaniem większość nieprzychylnych komentarzy na jego temat była, jak zresztą zazwyczaj w takich przypadkach, mocno przesadzona i wynikała raczej z samej mody krytykowania Rasiaka. A ten podczas kariery nie próżnował. Bardzo dobrze wyglądają jego statystyki w Ekstraklasie i na zapleczu Premier League. Całkiem nieźle prezentuje się też jego reprezentacyjny dorobek. Paweł Janas zabrał go na Mundial w Niemczech, a w legendarnym starciu przeciwko Portugalii w 2006 roku stoczył z obrońcami rywali nieliczoną liczbę pojedynków. Po jednym z nich popisał się asystą przy golu Smolarka.

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *