Reprezentacja Polski złożona z zawodników urodzonych w województwie łódzkim

Po barwnej ekipie z Podkarpacia przyszła pora na reprezentację Polski złożoną z zawodników urodzonych w województwie łódzkim.

W związku ze sporą liczbą świetnych obrońców pochodzących z tego regionu Polski, drużynę ustawiłem w systemie 5-3-2. Bramkarską ikoną ŁKS-u jest Jan Tomaszewski, a Widzewa Józef Młynarczyk, jednak ani jeden, ani drugi nie urodzili się w województwie łódzkim. Co więcej, ciężko znaleźć w nim golkipera, który z kadrą narodową osiągał sukcesy. W związku z tym, bez większego tłumaczenia, w bramce stawiam na Zbigniewa Robakiewicza, który w reprezentacyjnej bramce rozegrał raptem 45 minut.
Jeśli ktoś miałby rywalizować z Łukaszem Piszczkiem o miano najlepszego prawego polskiego obrońcy w historii, bez wątpienia byłby to Antoni Szymanowski. Pewniak w talii trenera Kazimierza Górskiego sięgnął po dwa medale olimpijskie oraz srebro Mistrzostw Świata w RFN. Sam, bez udawanej skromności, przyznał w rozmowie z Przeglądem Sportowym, że gdyby te sukcesy miały miejsce w obecnych czasach, wychodziłby z każdej lodówki. W osiągnięciu większej niż i tak imponującej liczby 82 występów w Biało-Czerwonych barwach przeszkodził mu Jacek Gmoch, który nie powoływał defensora na mecze eliminacji do Mundialu 1978, bo był na niego obrażony.
Obok legendy Wisły Kraków kolejny piłkarz słynący z doskonałej gry na prawej stronie obrony. Marek Dziuba był najpierw konkurentem do składu, a później naturalnym następcą Szymanowskiego. I na jego szyi zawisł medal Mistrzostw Świata, z tym że wywalczony w 1982 roku. Co ciekawe, turniej zaczynał jako rezerwowy. Pojawił się na boisku dopiero podczas trzeciego meczu, przeciwko Peru, gdy zastąpił kontuzjowanego Jana Jałochę. Jest dobrze wspominany zarówno przez kibiców ŁKS-u jak i Widzewa. W kadrze rozegrał 51 spotkań jako zawodnik klubu z alei Unii Lubelskiej, a dwa jako piłkarz RTS-u.
Według wielu najlepszym polskim środkowym defensorem na przełomie lat 70. i 80. był Paweł Janas. Na Mistrzostwach Świata w 1982 roku rozegrał komplet 630 minut. Po przegranym półfinale z Włochami wymienił się koszulkami z wielkim Paolo Rossim. Swoją zdobycz już rok później przekazał młodziutkiemu zawodnikowi Auxerre, Ericowi Cantonie. Z Orzełkiem na piersi rozegrał 53 mecze, w tym 17 starć o punkty. W zaledwie po trzech z nich nasi piłkarze schodzili z boiska pokonani. Po latach został selekcjonerem kadry, którą prowadził 51 razy, a ta pod jego wodzą wywalczyła awans na Mundial 2006.

Jednym z podopiecznych Janasa był Tomasz Kłos. Uczestnik Mistrzostw Świata 2002 był jednym z filarów drużyny narodowej podczas eliminacji do Euro 2004 i Mundialu 2006. To, że nie pojechał na niemiecki turniej było co prawda mniejszym zaskoczeniem niż brak Tomasza Frankowskiego czy Jerzego Dudka, ale i tak stanowiło sporą niespodziankę. Ten fakt szybko wykorzystał producent Etopiryny, leku na ból głowy i zaproponował Kłosowi zostanie twarzą sloganu: Serce boli, głowa nie. Trzykrotny Mistrz Polski ma na swoim koncie po kilkadziesiąt występów w Ligue 1 oraz Bundeslidze.
Na lewej stronie świeża krew, Maciej Rybus. W sezonie 2015/16 prezentował znakomitą formę w barwach Tereka Grozny i był pewniakiem do wyjazdu do Francji na Mistrzostwa Europy. Niestety, z udziału w turnieju wyeliminowała go kontuzja barku. Do Francji jednak i tak wyjechał, bo podpisał kontrakt z Ol. Lyon. Po niezbyt udanym roku wrócił tam, gdzie jest już uznaną marką – do rosyjskiej Priemjer-Ligi. Uczestnik Mistrzostw Świata 2018 oraz Euro 2012.
Dwóch zawodników linii pomocy miało tego pecha, że trafili na bezowocne czasy naszej reprezentacyjnej piłki. Pierwszym z nich jest Robert Warzycha. Jest jednym z trzynastu piłkarzy spoza Wysp Brytyjskich, którzy zagrali w pierwszej kolejce Premier League oraz pierwszym niebrytyjskim strzelcem gola w tych rozgrywkach. Uczynił to w barwach Evertonu w wygranym 3:0 starciu przeciwko Manchesterowi United. Na piłkarską emeryturę wyjechał do MLS i zasilił Columbus Crew. Przyzwoicie prezentują się jego statystyki reprezentacyjne. W 47 meczach strzelił 7 goli.
Z amerykańską piłką jeszcze mocniej związany jest Piotr Nowak. W eliminacjach do Mundialu 1998 pełnił funkcję kapitana Biało-Czerwonych. Po ekstraklasowych występach w Widzewie Łódź oraz Zawiszy Bydgoszcz z powodzeniem grał w Turcji, Szwajcarii oraz Niemczech. Prawdziwą renomę wyrobił sobie jednak w Stanach Zjednoczonych. Został legendą Chicago Fire, w którym z wielkim powodzeniem występował przez pięć ostatnich sezonów swojej kariery. Jeszcze lepiej za oceanem poszło mu w trenerce. Po sukcesach z DC United został szkoleniowcem olimpijskiej kadry USA oraz asystentem Boba Bradley’a w pierwszej reprezentacji.
Aż 96 spotkań w narodowych barwach rozegrał Jacek Krzynówek. Debiutował jeszcze jako zawodnik GKS-u Bełchatów, a pozostałe mecze notował już jako gracz niemieckich klubów. Był jednym z nielicznych, którzy nie zawiedli na Mundialu w Korei i Japonii. Został nawet uznany najlepszym piłkarzem wygranego starcia przeciwko Stanom Zjednoczonym. Szczególnie udane były dla niego eliminacje do Mistrzostw Świata 2006 oraz Euro 2008. Wielu kibicom utkwił w pamięci przede wszystkim dzięki zapewnieniu punktu w Lizbonie. Ponadto miał swoje pięć minut w Lidze Mistrzów, gdzie w barwach Bayeru Leverkusen zdobywał bramki przeciwko tak uznanym markom jak Real Madryt, Roma i Liverpool. Mało kto nie tęskni za jego atomowym uderzeniem z lewej nogi.

W ataku nie mogło zabraknąć miejsca dla Euzebiusza Smolarka, jednego z ojców sukcesu pod nazwą historyczny awans na Mistrzostwa Europy. Z eliminacji do Euro 2008 pamiętamy przecież przede wszystkim domowe mecze z Portugalią i Belgią, w których gole strzelał dla nas właśnie Ebi. To za czasów Leo Beenhakkera przeżywał swój najlepszy okres w reprezentacji. Warto przypomnieć również bój z Kazachstanem z 2007 roku. W 48. minucie, przy zaskakującym wyniku 0:1, na stadionie Legii zgasło światło. Po półgodzinnej przerwie spowodowanej awarią rozpoczął się koncert Smolarka, który w ciągu 10 minut skompletował hat-tricka, zapewniając kolejne trzy punkty w drodze do Austrii i Szwajcarii.
Z trzynastu meczów rozegranych przeciwko Portugalii, reprezentacja Polska wygrała tylko trzy. Jak wspomniałem, jedno ze zwycięstw w dużej mierze zawdzięczamy Ebiemu Smolarkowi, a w 1986 r. Portugalczyków na łopatki rozłożył jego ojciec, Włodzimierz. Jednocześnie jego gol zapewnił nam jedyne zwycięstwo na Mundialu w Meksyku. W pamięci kibiców zapisał się przede wszystkim występem przeciwko ZSRR na Mistrzostwach Świata w 1982 roku. Gdy kadrę Antoniego Piechniczka od półfinału dzieliły jedynie minuty, wziął na swoje barki grę na czas, zbiegał do chorągiewki i umiejętnie zastawiał piłkę. Po jego śmierci Widzew zastrzegł numer 11, z którym występował.

Na nietypowej, bo pozbawionej bramkarza, ławce rezerwowych zasiedli: Mirosław Bulzacki, Paweł Golański, Jakub Wawrzyniak, Sławomir Majak, Tomasz Wieszczycki, Marek Saganowski i Jacek Ziober.

Zgodnie z jedną z propozycji pod poprzednim filmikiem, w następnym odcinku zabiorę was na północ, do województwa pomorskiego.

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *