Reprezentacja Polski złożona z zawodników urodzonych w województwie dolnośląskim

Kontynuujemy serię wojewódzkich jedenastek. Dziś przenosimy się z województwa zachodniopomorskiego na Dolny Śląsk.

Obejrzyj na kanale nabramkepl w serwisie YouTube:

Nie mogło być inaczej, miejsce w bramce zajmuje Jan Tomaszewski. Podrażniony przez Brytyjczyków, którzy przed meczem na Wembley nazywali go klaunem, mocno przyczynił się do zwycięskiego dla naszej ekipy remisu 1:1, dającego nam przepustkę na Mistrzostwa Świata w Republice Federalnej Niemiec. Zapewne część z was się ze mną nie zgodzi, ale wcale nie uważam, by w Londynie rozegrał mecz życia. Oczywiście w wielu sytuacjach uratował nam skórę, jednak w przypadku kilku interwencji miał niebywałe szczęście. Uznajmy jednak, że szczęście sprzyja lepszym. W reprezentacji notował znacznie lepsze mecze. Imponował na wspaniałym dla nas Mundialu 1974. Został pierwszym golkiperem w historii, który na jednym światowym czempionacie obronił dwa rzuty karne. Dwójka towarzyszyła mu również na koszulce, a powód takiego stanu rzeczy omówiłem w jednym z poprzednich materiałów.

Tadeusz Dolny wystąpił w reprezentacji tylko siedem razy, jednak przywdział na swoją szyję srebrny medal za zajęcie trzeciego miejsca na Mistrzostwach Świata w 1982 roku. Wystąpił w jednym meczu eliminacyjnym do tego turnieju, wygranym 6:0 starciu przeciwko Malcie. Na samym turnieju nie rozegrał choćby minuty.
Województwo dolnośląskie nie dostarczyło naszej kadrze zbyt wielu solidnych obrońców, zatem w jednym przypadku zdecydowałem się na lekką modyfikację nominalnej pozycji. Radosław Kałużny grywał w reprezentacji na pozycji defensywnego pomocnika, jednak podczas kariery nierzadko zdarzało mu się występować na środku obrony. Swój najlepszy czas w Biało-Czerwonych barwach zanotował za kadencji Jerzego Engela, który mocno postawił na popularnego Tatę, a ten odwdzięczał się bardzo dobrą grą. Wzorowo wywiązywał się ze swoich zadań w destrukcji, a ponadto potrafił odnaleźć się pod bramką przeciwnika. W eliminacjach do Mistrzostw Świata 2002 zdobył pięć goli, w tym hat-tricka w starciu przeciwko Białorusi. W tym czasie skuteczniejszy od Kałużnego był tylko Emmanuel Olisadebe. 41 meczów i 11 goli w narodowych barwach – naprawdę świetna statystyka jak na piłkarza defensywnego.
Kolejny zawodnik to Henryk Maculewicz, legenda Wisły Kraków, w barwach której w 1978 roku świętował Mistrzostwo Polski. Zaraz po tym sukcesie wyjechał na Mistrzostwa Świata w Argentynie. Jako jeden z ulubieńców Jacka Gmocha rozegrał na nich komplet sześciu meczów. Imponował uderzeniem z dystansu, jednak w kadrze nie udało mu się zdobyć choćby jednego gola.
Włodzimierz Ciołek jest pierwszym polskim piłkarzem, który na Mistrzostwach Świata zdobył gola po wejściu na boisko z ławki rezerwowych. Sytuacja miała miejsce w wygranym 5:1 starciu przeciwko Peru na Mundialu 1982. Dwa lata później pomocnik cieszył się z wywalczenia korony króla strzelców Ekstraklasy. W narodowych barwach wystąpił 29 razy i zdobył cztery bramki.
O Lesławie Ćmikiewiczu nie pamięta się tak bardzo jak o wspomnianym Tomaszewskim, Deynie, Lacie, Szarmachu czy Lubańskim, choć to jeden z najbardziej utytułowanych polskich piłkarzy. Był podstawowym zawodnikiem złotej reprezentacji z Igrzysk Olimpijskich w Monachium w 1972 roku, wchodzącym rezerwowym na srebrnym mundialu w RFN oraz graczem z 270 minutami na koncie podczas Igrzysk w Montrealu, z których nasza ekipa wracała ze srebrnymi medalami. W ciągu niemal dekady z Orzełkiem na piersi rozegrał 57 spotkań.
Obok Ćmikiewicza zawodnik, który wzbudzał ogromną sympatię absolutnie wszystkich polskich kibiców. Mariusz Lewandowski swoją karierę ściśle związał z Szachtarem Donieck. Świętował z nim liczne sukcesy na Ukrainie, a w 2009 roku wygrał Puchar UEFA. W stolicy Donbasu jest niezwykle miło wspominany i w pełni zasługuje na status legendy górniczego klubu. W kadrze nasz defensywny pomocnik rozegrał 66 meczów i zdobył pięć goli. Zapewne najbardziej zapadło nam w głowach jego trafienie w Lizbonie, które walnie przyczyniło się do zwycięskiego remisu 2:2. Uczestnik Mistrzostw Świata 2006 i Euro 2008.
Piotr Zieliński w drużynie narodowej zadebiutował w wieku 19 lat. Od początku prezentował się w niej na tyle okazale, że szybko uwierzyliśmy, że w środku pola mamy diament, na którym przez długie lata opierać będzie się gra reprezentacji. Tymczasem w kadrze jest już kilka lat i wciąż wydaje się nieoszlifowany i nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Kilka bardzo dobrych występów to wciąż stanowczo za mało, by nosić tytuł najlepszego playmakera od wielu, wielu lat. Jestem daleki od wieszania na nim psów, jednak nie można nie wymagać od niego więcej pozytywnej regularności. Mocno mu kibicuję, bo podziwiam jego piłkarski kunszt i mam nadzieję, że w końcu odpali na miarę swoich olbrzymich umiejętności. Nie jest przypadkiem, że wielu piłkarzy uznaje go za najlepszego zawodnika, z jakim mieli przyjemność grać, a trenerzy z europejskiego topu chcieliby mieć go pod swoimi skrzydłami. Liczę na to, że w kadrze jego potencjał zostanie w końcu w pełni wykorzystany.
Uwielbiany przez kibiców Śląska Wrocław Ryszard Tarasiewicz imponował przede wszystkim uderzeniami z dystansu oraz z rzutów wolnych. Właśnie z wolnego zdobył gola w swoim reprezentacyjnym debiucie przeciwko Norwegii. W kadrze narodowej zadomowił się na siedem lat, podczas których 58-ktrotnie przywdziewał koszulkę z orzełkiem na piersi. Miał charakter i nie bał się powiedzieć tego, co myśli. Po przesiedzeniu na ławce rezerwowych trzech meczów na Mundialu 1986 podszedł do trenera Piechniczka i powiedział, że chce grać, bo nie przyleciał do Meksyku w roli turysty. Selekcjoner przemyślał sytuację i wystawił go w podstawowym składzie na starcie 1/8 finału przeciwko Brazylii. Taraś zaczął bardzo dobrze, po jego strzale piłka odbiła się od słupka, jednak później sprokurował rzut karny, zamieniony przez Socratesa na gola na 0:1.
Marcin Robak ma zdecydowanie najuboższy reprezentacyjny dorobek spośród wszystkich zawodników dolnośląskiej jedenastki. Ten może nieco dziwić, gdy popatrzy się na strzeleckie statystyki snajpera w klubach. Reprezentacyjny licznik Robaka zatrzymał się na dziewięciu występach i jednym trafieniu.
Kadrę zamyka autor jednej z najpopularniejszych cieszynek w piłkarskim świecie, Krzysztof Piątek. Po znakomitych występach w Genoi oraz Milanie błyskawicznie rozkochał w sobie kibiców reprezentacji Polski. Napastnik zaliczył kilka ważnych trafień w eliminacjach do Euro 2020, po których przyśpiewka “Pio, Pio, Pio, Pio goooool” nie znikała z ust fanów. Swojej ostatniej rundy w barwach Rossonerich oraz pobytu w Herthcie nie może zaliczyć do udanych w stu procentach, jednak w dużym błędzie są wszyscy, którzy uważają, że najlepsze ma już za sobą. Myślę, że Piątek wróci do swojej optymalnej dyspozycji i da nam jeszcze wiele radości.

Dziś nie będzie ławki rezerwowych, jednak muszę podkreślić, że do składu nie zmieścili się tacy zawodnicy jak Waldemar Prusik i Andrzej Rudy, co wynika ze sporej i, jak widzieliście, bardzo solidnej konkurencji w linii pomocy.

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *