Niechlubne, najdziwniejsze rekordy w historii piłki nożnej

Piłkarze i kluby zapisują się na kartach historii nie tylko złotymi zgłoskami. Są rekordziści, którzy, gdyby tylko mogli, cofnęliby czas i próbowali zrobić wszystko, by naprawić swoje niechlubne dokonania.

Kiedy myślimy o piłkarzu, który w jednym meczu zmarnował więcej niż jedną jedenastkę, większości z nas od razu przychodzi na myśl Ivica Vrdoljak. Chorwat pomylił się dwukrotnie w meczu z Celtikiem w eliminacjach do Ligi Mistrzów w sezonie 2014/15. Jeszcze większy wyczyn jest jednak dziełem Martina Palermo. Argentyński napastnik trzy razy podchodził do wapna w meczu z Kolumbią na Copa America 1999, a piłka po jego strzałach ani razu nie zatrzepotała w siatce. Albicelestes przegrali 0:3.

Obejrzyj na kanale nabramkepl w serwisie YouTube:

W 2000 roku Lee Todd, napastnik drużyny Cross Farm Park Celtic, został wyrzucony z boiska już w drugiej sekundzie meczu półamatorskiej ligi angielskiej przeciwko Taunton East Reach. Zawodnik, tuż po usłyszeniu pierwszego gwizdka, rzucił w stronę arbitra: “Kurwa, ale to było głośne!”. Rozjemca w odpowiedzi wyciągnął czerwoną kartkę. Jej następstwem była kara nałożona na złotoustego napastnika przez włodarzy ligi. Todd został zdyskwalifikowany na 35 dni i musiał zapłacić mandat w wysokości 27 dolarów.

Ciekawie prezentuje się rekordowa liczba czerwonych kartek w jednym meczu. Podczas starcia argentyńskiej piątej ligi pomiędzy Claypole i Victoriano Arenas, w lutym 2011 roku, arbiter Damien Rubio nie patyczkował się z ostro, momentami wręcz brutalnie grającymi zawodnikami obydwu ekip. Pod koniec spotkania, gdy na boisku przebywało już tylko 18 zawodników, doszło do wielkiej bijatyki, w której udział wzięli również rezerwowi i członkowie sztabów. Sędzia nie był w stanie uspokoić krewkiego towarzystwa. Awantura przeniosła się do szatni, gdzie przy pomocy ochrony została opanowana. Damien Rubio chwycił za protokół meczowy i postanowił rozdać… 36 czerwonych kartek! Ukarał wszystkich 22 zawodników, a do tego 14 osób z grona rezerwowych i sztabów szkoleniowych.

Mierząc po linii prostej, piłka wykopana z własnego pola karnego przez Asmira Begovicia w meczu Stoke – Southampton w 2013 roku, pokonała 91,9 m, zanim wpadła do bramki… Artura Boruca. Jednocześnie był to jeden z najszybszych goli w historii Premier League. Begović wpisał się na listę strzelców już w 13. sekundzie spotkania.

To będzie ciężkie, uważajcie, by nie połamać sobie języka. Dominique Rakotonandrasana, golkiper drużyny Stade Olympique de l’Emyrne Antananarywa, w meczu przeciwko AS Adema dał sobie wbić 149 goli. Stwierdzenie “dał sobie wbić” pasuje tu jak ulał, bowiem autorami trafień byli jego koledzy z drużyny. W taki sposób postanowili zaprotestować przeciwko bardzo stronniczemu sędziowaniu w play-offach o mistrzostwo Madagaskaru w 2002 roku, przez które stracili szansę na tytuł. Kibice zgromadzeni na stadionie szybko znudzili się oglądaniem padających średnio co 36 sekund swojaków i ruszyli do kas, by odzyskać pieniądze. Krajowe ministerstwo sportu ochrzciło to pseudospotkanie mianem hańby i wstydu, zarzucając sędziemu, że powinien je przerwać już po piątym golu. Ten wytrzymał pełne 90 minut, dzięki czemu rekord został wyśrubowany do granic możliwości i… absurdu.

Jak łatwo się domyśleć, zostajemy przy meczu Adema – SOE. Jeden ze środkowych obrońców wziął na swoje barki ciężar 69 samobójów. Nie chcę nikogo wprowadzać w błąd, bo źródła nie są w tej sprawie zgodne, zatem wymienię dwóch zawodników. Tym szczęśliwcem mógł być wielokrotny reprezentant i kapitan reprezentacji Madagaskaru, Mamisoa Razafindrakoto, lub kapitan SEO, Manitranirina Andrianiaina.

Czy zdarzyło się wam kiedyś być pracownikiem jakiejś firmy przez 10 minut? Właśnie przez 2/3 kwadransa funkcję trenera Torquay United F.C. pełnił Leroy Rosenior. Dlaczego tak krótko? Ano dlatego, że tuż po jego nominacji, na tej samej konferencji prasowej, ogłoszono nazwę nowych współwłaścicieli klubu, którzy przejęli 51% jego akcji. Ich wizja odbudowania drużyny, ledwo co zdegradowanej na piąty poziom rozgrywkowy, była zupełnie inna, zatem postanowili podziękować Roseniorowi, a jego miejsce zajął Paul Buckle.

Niechlubnym rekordzistą w przegrywaniu finału Ligi Mistrzów jest Juventus. W dziewięciu finałowych meczach Champions League i Pucharu Europy, poniósł aż siedem porażek. Triumfował w 1985 i 1996 roku, a przegrywał w roku 1973, 1983, 1997, 1998, 2003, 2015 i 2017. Ponadto trzech byłych piłkarzy Starej Damy widnieje na czele rankingu największych przegranych wśród finalistów. Są to Paolo Montero (1997, 1998, 2003), Alessio Tacchinardi (1997, 1998, 2003) i Gianluigi Buffon (2003, 2015, 2017).

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *