Mundial 2018 bez Holandii. Przyczyny kryzysu pomarańczowej piłki

Mistrzostwa Świata 2018 to drugi z rzędu turniej, na którym zabrakło reprezentacji Holandii. W eliminacyjnych rozgrywkach Oranje okazali się gorsi od Francji i Szwecji. Czy można już mówić o poważnym piłkarskim kryzysie w kraju, który przez lata wydawał na świat futbolowych wirtuozów? Co jest przyczyną braku awansu na Euro 2016 i Mundial w Rosji? Dlaczego tak gwałtownie osłabła pozycja holenderskich klubów?

Przez ponad cztery dekady, począwszy od lat siedemdziesiątych poprzedniego stulecia, Holandia była uznawana za szalenie płodnego producenta piłkarzy najwyższej światowej klasy. Nie trzeba długo myśleć, by wymienić kilkanaście przykładów. Nawet kiepsko zorientowany kibic wie, ile dla futbolu znaczyli Johan Cruijff, Johan Neeskens, Ruud Gullit, Marco van Basten, Frank Rijkaard, Ronald Koeman, Dennis Bergkamp, Edwin van der Sar, Clarence Seedorf, Edgar Davids, Patrick Kluivert. Trochę powymienialiśmy, a i tak w tym gronie brakuje jeszcze co najmniej kilkunastu zawodników z bardzo bogatą karierą. Sukces gonił sukces:

1974 r. – drugie miejsce na Mistrzostwach Świata;
1976 r. – trzecie miejsce na Mistrzostwach Europy;
1978 r. – drugie miejsce na Mistrzostwach Świata;
1988 r. – Mistrzostwo Europy;
1992 r. – trzecie miejsce na Mistrzostwach Europy;
1998 r. – półfinał Mistrzostw Świata;
2000 r. – trzecie miejsce na Mistrzostwach Europy;
2004 r. – trzecie miejsce na Mistrzostwach Europy;
2010 r. – drugie miejsce na Mistrzostwach Świata;
2014 r. – trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata.

Równie dobrze miała się piłka klubowa:

Liga Mistrzów (Puchar Europy) – 1970 r. (Feyenoord), 1971 r., 1972 r., 1973 r., 1995 r. (Ajax), 1988 r. (PSV);
Puchar UEFA – 1974 r., 2002 r. (Feyenoord), 1978 r. (PSV), 1992 r. (Ajax);
Superpuchar Europy – 1972 r., 1973 r., 1995 r. (Ajax);
Puchar Interkontynentalny – 1972 r., 1995 r. (Ajax).

Najwięcej sukcesów odnosił najbardziej utytułowany klub, Ajax Amsterdam. Nie jest żadną tajemnicą, że trenerzy drużyn narodowych biorą wzorce z najlepszego klubu krajowego. Zawodnicy danej drużyny stają się wówczas filarami kadry. Pamiętamy doskonale, że gra reprezentacji Hiszpanii w latach 2008-2012 (2x Mistrzostwo Europy, Mistrzostwo Świata) była bardzo podobna do tiki-taki Barcelony, reprezentacja Niemiec gra futbol zbliżony do Bayernu, a solidna włoska defensywa opiera się na stylu Juventusu. Nie inaczej było i jest z Holandią. Futbol totalny, z którego Oranje słynęli zwłaszcza w latach 70., miał swoje korzenie w Ajaksie. Jeden z ojców takiego stylu gry, taktyczny geniusz Rinus Michels, najpierw z powodzeniem prowadził klub ze stolicy, by później przenieść swoją filozofię na reprezentację. Jego wiernym podopiecznym był Johan Cruijff, który również nie dopuszczał, by któryś z jego zawodników choć przez chwilę nie uczestniczył w grze. Często powtarzał, że lepiej mądrze stać niż głupio biegać.

Widowiskowy i wymagający futbol nie powstał ot tak. Wykonawcy od najmłodszych lat byli szkoleni do gry w takim systemie i z taką intensywnością. Ajax od dekad słynie z jednej z najlepszych akademii piłkarskich na świecie. Cruijff nie miał wątpliwości co do poniższego równania:

Silny Ajax = Silna reprezentacja Holandii

Widać to szczególnie w czasach największych sukcesów, przypadających na początek lat 70. Co ciekawe, jeśli chodzi o kibiców, zespołem narodowym interesują się głównie fanatycy z Amsterdam ArenA  i mieszkańcy metropolii. Reszta kraju stwierdza: “To nie nasza drużyna. Za dużo Ajaksu”. Z sezonu na sezon spada poziom holenderskiej Eredivisie. Liga jest chwalona za to, że promuje swoich młodych, rodzimych zawodników. Niestety, coraz gorszych. Ligowy marazm przekłada się na reprezentację. Holendrzy już od dawna stoją w miejscu, podczas gdy reszta piłkarskiego świata stale się rozwija. Przez dziesiątki lat uważali, że to oni są piłkarskim wzorem dla reszty, przez co przestali przeć do przodu. Widząc w jakim są obecnie położeniu, będą musieli brać przykład od lepszych od siebie, a tych z roku na rok przybywa. Nadal brakuje człowieka mogącego odważnie uderzyć w stół, co przed laty bardzo często robił Cruijff, wprowadzając niezbędne innowacje. Kiedy ogląda się w akcji młode zespoły Ajaksu, PSV i Feyenoordu, grające na drugim poziomie rozgrywkowym, łatwo zauważyć, że wszyscy grają niemal identycznie. To samo ustawienie, ta sama charakterystyka zawodników na danych pozycjach, świetne wyszkolenie techniczne, ale brak fizyczności. Wszystko wydaje się piękne i dostojne, dopóki piłkarze nie odczuwają presji przeciwnika. Problem już kilka lat temu podkreślał Ruud Gullit, mówiąc, że piłkarzom brakuje inicjatywy i są niesamowicie leniwi. Robią wszystko to, i tylko to, co zostaje im przekazane na treningach, a później szybko rozchodzą się do domów. Nie chcą sami doskonalić swoich umiejętności. Infrastruktura piłkarska w Holandii, jedna z najlepszych na świecie, wręcz zachęca do gry. Duże, dobrze przygotowane boiska są w każdej wiosce. Przy każdym większym skupisku mieszkalnym, właściwie co kilkaset metrów, znajdują się małe boiska. Spuścizną po Cruijffie są obiekty do gry sześciu na sześciu, które z jego inicjatywy powstały na całym świecie, głównie w jego ojczyźnie. Najczęściej korzystają z nich jednak przybysze o arabskiej karnacji.

Cruijff zaobserwował, że we wczesnych latach XX wieku holenderski piłkarz przeznaczał na trening tygodniowo o 10 godzin mniej niż przed wielkim bumem komputerów, tabletów i telefonów. 10 godzin tygodniowo to aż 520 godzin rocznie, co diametralnie przekłada się na rozwój indywidualny. Dziś te liczby wyglądają zapewne jeszcze gorzej.
Wiele krzywd zarówno futbolowi klubowemu, jak i drużynie Oranje wyrządzili działacze. Zarówno Michels jak i Cruijff kończyli swoją pracę w Ajaksie w bardzo złej atmosferze. Kierownictwo pływało w ich sukcesach, czerpało z nich korzyści, zapominając jednocześnie o drużynie i, o zgrozo, podważając kompetencje szkoleniowców. Obaj trafili później do Barcelony. Cruijff zbudował w Katalonii słynny Dream Team i zaraził całą Hiszpanię swoim podejściem do piłki nożnej. Historia pokazała, że Holandia powinna garściami czerpać z pomysłów swojego wielkiego wizjonera, wspaniałego taktyka i człowieka dostrzegającego w futbolu to, czego nikt inny nie potrafił zobaczyć. Za grzech powinno się uznać oddelegowanie go gdziekolwiek na dwa tygodnie, tymczasem Pomarańczowi oddali swoją legendę na długie lata. Najwybitniej zemściło się to na nich w 2010 roku podczas finału Mistrzostw Świata z Hiszpanią. Iniesta i spółka zniszczyli Holendrów szkołą Cruijffa – duża wymienność podań, utrzymywanie się przy piłce, niewielkie, stale zachowane odległości między strefami. Zauważmy, że niemal wszyscy ówcześni zawodnicy La Roja stawiali najważniejsze kroki w swoim piłkarskim rozwoju w czasach, gdy największa “14” w historii piłki nożnej osiągała sukcesy z Blaugraną, a jej styl i filozofię naśladowano w niemal każdym klubie Półwyspu Iberyjskiego. Wielkim nieporozumieniem jest fakt, że Cruijff nigdy nie został mianowany selekcjonerem drużyny narodowej Holandii, a było to jednym z jego marzeń.

Cruijff jako pierwszy zaczął dostrzegać problemy reprezentacji swojego kraju. W 2008 roku, gdy Holandia jak burza przeszła przez grupę śmierci na Mistrzostwach Europy, pokonując Włochów 3:0, Francję 4:1 i Rumunię 2:0, cały kraj piał z zachwytu i nie widział innej możliwości jak sięgnięcie po trofeum. Legenda Ajaksu i Barcelony bez problemu odnajdywała liczne błędy w grze i czas pokazał, że nie były one wyssane z palca. Oranje odpadli w kolejnej fazie turnieju, przegrywając po dogrywce z Rosją 1:3. Równie trafne uwagi wysuwał w stosunku do coraz gorszej formy Ajaksu. Dziw bierze, że nikt nie słuchał tak wielkiego autorytetu. Sukcesy na Mistrzostwach Świata 2010 (2. miejsce) i 2014 (3. miejsce) niesamowicie przyćmiły odważnie rosnący problem holenderskiego futbolu. Drużyny kolejno Berta van Marwijka i Louisa van Gaala trafiły z formą w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu. Holendrzy zaprezentowali wówczas bardzo widowiskowy, ofensywny futbol, który oglądało się z zapałem i czystą radością. Patrząc na składy na te dwa turnieje, można dojść do dość ciekawego wniosku. Do Brazylii pojechało tylko siedmiu zawodników z wicemistrzowskiej ekipy z RPA: Robben, Sneijder, Kuijt, van Persie, N. de Jong, Huntelaar, Vorm. Wyjadacze, od wielu lat zadomowieni w kadrze. Łatwo dostrzec, że już w 2010 roku brakowało w Holandii piłkarzy w wieku 19-24 lat, mogących być filarami zespołu na długie lata. W 2014 roku z bardzo dobrej strony pokazało się kilku młodych zawodników. Z miejsca zostali ogłoszeni na przyszłe gwiazdy europejskiego futbolu. Minione trzy lata zweryfikowały ich umiejętności. Kiedyś młody holenderski piłkarz rozwijał się w Eredivisie i wyjeżdżał do lepszej ligi jako ograny, ukształtowany, pewny siebie i żądny sukcesów zawodnik. Dzisiaj dobry gracz w wieku 18-21 lat, po rozegraniu jednej przyzwoitej rundy, twierdzi, że rodzima liga jest dla niego zbyt ciasna, zbyt słaba i nieperspektywiczna. Wyjeżdża do lepszej i przestaje grać, bo nie jest gotowy fizycznie i mentalnie na grę w Premier League czy Serie A. Po niezakwalifikowaniu się na Euro 2016 w Holandii zapowiadano, że czas na odświeżenie szatni i zdecydowane postawienie na młodych piłkarzy, wychowanych w krajowych akademiach. Ta sztuka się nie udała, a szkoleniowcy, z powodu braku odpowiedniego kapitału ludzkiego, powoływali często starszych zawodników, od których ciężko było wymagać wielkiego głodu sukcesu. W ostatnich kilkunastu miesiącach w wielu meczach Holendrów wielką sztukę stanowiło znalezienie zawodników w przedziale wiekowym 25-30 lat. Pewna generacja piłkarzy została przespana.

fot. ad.nl

Nie było awansów na Mistrzostwa Europy 2016 i na Mistrzostwa Świata 2018. W głowach Holendrów coraz mocniej świeci czerwona, ostrzegawcza lampka. Do klubów i do pracy przy reprezentacji ściąga się byłe legendy. Stąd obecność Edwina van Der Sara w Ajaksie, Gio van Bronckhorsta w Feyenoordzie, Phillipa Cocu w PSV, Ruuda Gullita, Marco van Bastena i Ruuda van Nistelrooija w drużynie narodowej. Nie ma jednak podstaw ku temu, by sądzić, że holenderski futbol powróci niebawem w blasku chwały. Królewski Holenderski Związek Piłki Nożnej (KNVB) ogłosił długofalowe zmiany na wzór Francji z wczesnych lat 90. i Niemiec z przełomu wieków. W jednym i drugim kraju pojawiły się poważne piłkarskie kryzysy, które we wspaniały sposób zostały zażegnane, dzięki inwestycji w nowy system szkolenia od podstaw, czerpiąc pomysły od najlepszych. Dziś jedni i drudzy mogą popisać się znakomitymi reprezentacjami w każdej kategorii wiekowej. Czy ta sztuka powiedzie się Holendrom? Są ku temu predyspozycje, ale prace trzeba podjąć natychmiast.

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *