Grzegorz Lato – biografia. Recenzja

Grzegorz Lato to postać o dwóch twarzach. Jedna przedstawia świetnego, bardzo utytułowanego napastnika, podporę reprezentacji Polski sięgającej po największe sukcesy w swojej historii. Druga nieudolnego prezesa PZPN. Sprawdźcie, jakie wrażenie wywarło na nas dzieło Marka Bobakowskiego o królu strzelców Mistrzostw Świata 1974 i byłym prezesie Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Marek Bobakowski pisze o Grzegorzu Lacie z perspektywy obserwatora. W fazie powstawania książki nie spotykał ze swoim bohaterem, nie odbył z nim rozmów, nie pytał go o zdanie. Jego biografię napisał opierając się na tym, co o nim przeczytał, usłyszał, zebrał w swoich piłkarskich zbiorach. Stąd w dziele sporo odnośników do innych książek, licznych materiałów prasowych, artykułów internetowych i tym podobnych. Trzeba przyznać, że sumiennie podszedł do swojej pracy. Książka jest obfita w ciekawostki, bogata w najważniejsze wydarzenia z życia byłego zawodnika i bardzo rzeczowa. Doświadczony czytelnik, siedzący w piłce nie od wczoraj, może czuć się jednak nieco zawiedziony.
Choć biografia składa się z sześciu rozdziałów, śmiało można ją podzielić na dwie oczywiste części: Lato – piłkarz i Lato – życie po karierze. Pierwsza z nich zawiera oczywiście pasmo sukcesów, które Bobakowski sumiennie podkreśla. Opisuje pierwsze piłkarskie kroki chłopaka z Malborka na ziemi mieleckiej. Przedstawia, w jaki sposób Lato został królem Mielca, rozsławiając miejscową Stal w najbardziej odległych rejonach Polski. Poznajemy kulisy debiutu i zadomowienia się w reprezentacji narodowej. Autor wyciąga masę ciekawych historii, takich jak okrzyki kibiców przed wyjazdem na Igrzyska Olimpijskie 1972. Łódzka publika widząc, że Lato siedzi na ławce rezerwowych, skandowała w kierunku Kazimierza Górskiego:

Panie Górski, co pan na to, że na ławce siedzi Lato?

W dalszej części biografii ciekawostek jest jeszcze więcej. Najlepsze dotyczą oczywiście Mistrzostw Świata. Bohater książki brał udział w trzech Mundialach (1974, 1978, 1982), z dwóch przywiózł medale za zajęcie trzeciego miejsca, a w RFN dorzucił tytuł króla strzelców turnieju. Poruszone zostały także wątki z występów w zagranicznych klubach, KSC Lokeren i Atlante FC.
Kiedy Bobakowski przechodzi do opowieści związanych z latami po zakończeniu kariery piłkarza, Lato w oczach czytelników przechodzi metamorfozę z bohatera do zera. O ile krótka kariera trenerska potwierdza jeszcze jego futbolowy nos, o tyle później jest już tylko gorzej. Dziennikarz opisuje nieudane próby zaistnienia w polityce, a później etap w życiu Laty, przez który został jednym z najbardziej znienawidzonych Polaków. Etap prezesowania w Polskim Związku Piłki Nożnej. Wszyscy doskonale pamiętamy jego złotouste trzy sekundy na setkęfour to four for everybody. Te i inne, znacznie bardziej znaczące wpadki zostały w książce dokładnie opisane. Większość z nich jest naprawdę wielkiego kalibru. Byłemu prezesowi zostaje wypomniane choćby to, że podczas swojej kadencji nie podjął nauki języka angielskiego, co sprawiało, że PZPN miał niesłychanie złą opinię nie tylko w kraju, ale i zagranicą.
Dodatkiem do sześciu wspomnianych rozdziałów są wypowiedzi wielu byłych zawodników, działaczy i polityków o Grzegorzu Lacie oraz cytaty pochodzące z ust samego Laty.

Muszę zmartwić moich wszystkich wrogów: nazwiska Grzegorza Laty nie da się wykreślić z historii polskiej i światowej piłki nożnej.

Książka jest bardzo lekka, napisana luźnym, przystępnym językiem. Ma jednak jedną, bardzo istotną wadę. Nie ma w niej praktycznie niczego nowego, o czym mógłby się dowiedzieć czytelnik, który dobrze zna życiorys króla strzelców Mundialu 1974. Znakomita większość wydarzeń w niej przytoczonych była mi już znana. Nie mogę jednak powiedzieć, że książkę Marka Bobakowskiego czytało mi się źle. Miło było odświeżyć sobie pamięć.

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *