George Best. Najlepszy. Recenzja

Irlandia Północna nigdy nie wydała na świat lepszego piłkarza niż on. Na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego wieku był na ustach niemal całego świata. Broniąc barw Manchesteru United stał się pierwszym w historii piłkarskim celebrytą. Kochał futbol, jednak miłość do piłki przyćmiewały mu jego dwie największe uzależnienia – alkohol i kobiety. Zapraszamy do zapoznania się z recenzją książki “George Best. Najlepszy”.

Historia Besta, spisana przez Roy’a Collinsa, zaczyna się niewinnie. Młody chłopak grający w piłkę na swoim podwórku dostaje nieoczekiwanie szansę zaprezentowania się w wielkim Manchesterze United. Książka obrazuje, w jaki sposób piłkarz znalazł się w ekipie Czerwonych Diabłów, podkreślając jednocześnie, że mało brakowało, a świat w ogóle nie poznałby późniejszej legendy futbolu. Zawodnik szczegółowo przedstawia szatnię angielskiego klubu i emocje, jakie towarzyszyły mu przed i podczas debiutu w czerwonej koszulce. Swoją grą stopniowo rozkochiwał w sobie kibiców w całej Europie. W mgnieniu oka pokazał, że nazwisko, które nosi, nie jest przypadkowe. Był najlepszy.

Miałem 22 lata, kiedy z drużyną Manchester United zdobyłem w 1968 roku Puchar Europy i zostałem uznany piłkarzem roku w Europie. Mógł to być początek błyskotliwej kariery, ale tak naprawdę był to początek jej końca.

Nie trzeba było długo czekać, aż stanie się postacią medialną. Medialność w jego przypadku przeobraziła się w uwielbienie. Stał się bożyszczem tłumów, obiektem westchnień kobiet i wzorem do naśladowania dla młodych adeptów sportu. Pseudonim “El Beatle”, wynikający z porównywalnej skali sławy do legendarnego zespołu The Beatles, nie wziął się znikąd.

Każdy chciał wyszarpać cząstkę mnie dla siebie, zalewały mnie oferty reklam, telewizja i radio domagały się wywiadów, nie potrafiłem temu podołać. Początkowo cieszyłem się sławą i pieniędzmi, jakie wiązały się z tymi ofertami, ale w wieku 22 lat już mi się one przejadły. Zamiast tego wolałem iść w tango. […] Psychicznie szukałem schronienia na dnie butelki.

Popularność Besta urosła do tak wielkich rozmiarów, że sam piłkarz stwierdza, że jedynym schronieniem przed paparazzi i masą ludzi z ulicy był bar. Historie opisane w książce, obejmujące czas po finale Pucharu Europy z 1968 roku, sprawiają, że biografia piłkarza staje się nagle biografią chorego człowieka, który topi w koniaku wielkie sumy pieniędzy. Alkohol systematycznie sprowadza go na dno. Przestaje pojawiać się na treningach, kilka razy zapowiada odejście z Old Trafford, rani kolejne kobiety. To właśnie kobiety są drugim uzależnieniem zawodnika i dla nich poświęca kilkadziesiąt stron książki.

Kiedy patrzę na moją karierę, mam wrażenie, że minęła w mgnieniu oka, podobnie chyba uważają dziennikarze sportowi. Przyszedłem do Manchesteru United w 1961 roku, a odszedłem na początku 1974 roku, czyli spędziłem w tym klubie 12 lat. To niedużo w kontekście całego życia. Ale, na Boga, przez te 12 lat żyłem chyba za trzech.

Odejście z Manchesteru musiało kiedyś nastąpić. Jak na legendę klubu odszedł bardzo młodo, w wieku zaledwie 28 lat. W tym momencie jego kariera praktycznie dobiegła końca. Best opisuje tułaczki po kolejnych klubach, które z jego zakontraktowania miały właściwie tylko jeden pożytek – lepszą frekwencję na stadionach, która przekładała się na zwiększenie dochodów z dnia meczowego. Piłkarz szybko zaczął odczuwać skutki nadużywania alkoholu. Opisuje szkody, jakie picie wyrządziło na jego organizmie. Jeszcze większy ból towarzyszył mu jednak, gdy nie mógł sięgnąć po kolejne porcje trunku. Miał nadzieję, że wszystko zmieni ślub i poczęcie dziecka.

Patrzyłem na narodziny Caluma i przecinanie pępowiny, mając szczerą nadzieję, że nasze życie się zmieni. […] Narodziny Caluma udowodniły jedną rzecz: alkohol był w moim życiu najważniejszy. Ważniejszy od żony, a nawet od nowo narodzonego syna.

Przez długie, zakrapiane noce cierpiało nie tylko ciało Irlandczyka, ale i jego człowieczeństwo. Kolejne kieliszki pchały go w kłopoty z prawem. W biografii znajdziemy opis sytuacji, która, jak sam przyznaje, pogrążyła go moralnie. Dla alkoholu skłonił się do kradzieży.
Dzięki dużemu zainteresowaniu mediów, Best miał za co żyć po definitywnym zakończeniu kariery. Jeszcze lepiej wychodziły na tym same programy telewizyjne, bijące dzięki niemu rekordy popularności. Piłkarz opisuje, jak realizatorzy jednego z talk show opili go tuż przed wejściem na antenę na żywo. Nie trudno się domyśleć, że skończyło się to dla niego wielką kompromitacją. Władze stacji zacierały tymczasem ręce, bo słupki oglądalności błyskawicznie poszły w górę. Kolejne strony opisują alkoholika, dla którego już raczej nie ma ratunku.

Pod koniec 1999 roku zacząłem czuć się źle, cierpiałem na bóle żołądka, za które winiłem złą dietę. […] Wiem, że to brzmi niedorzecznie, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, że picie może wyrządzić mi jakąkolwiek fizyczną szkodę, w każdym razie nie taką, która zagrażałaby życiu. Wciąż nie przyjmowałem do wiadomości – nawet kiedy dla innych było to oczywiste – że mam problem z piciem i że może mnie to zabić.

Zmiany, które alkohol spowodował w jego ciele, były nieodwracalne. Pod koniec życia stał się stałym bywalcem szpitali.

Dziwnie widzieć własne nekrologi, ale większość była bardzo uprzejma, dlatego czytanie ich zapewniło mi kilka godzin rozrywki.

Książka jest bardzo rzeczowa i czyta się ją z przyjemnością. Godna polecenia nie tylko fanom Manchesteru United. Ze względu na samą historię i jej zakończenie, jest niewątpliwie smutną pozycją. Jednocześnie zawiera multum niezwykłych, często śmiesznych anegdotek, dotyczących m. in. Matta Busby’ego, Bobby’ego Charltona i innych gwiazd United. Bardzo ciekawa historia dotyczy finału Ligi Mistrzów z 1999 roku pomiędzy Manchesterem i Bayernem, który Best śledził z perspektywy trybun i… nie tylko trybun. Akcja lektury kończy się na trzy lata przed śmiercią piłkarza.

Większość pieniędzy wydałem na wódę, kobiety i szybkie samochody. Resztę po prostu przepuściłem.

O historii George’a Besta pisaliśmy w artykule Wpływ kobiety na życie i karierę piłkarza.

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *