Cracovia znaczy Kraków. Historia w Pasy. Recenzja

Lektura z sierpnia 2016 roku. Na okładce Józef Kałuża, jeden z pierwszych polskich piłkarzy, którzy porywali tłumy. Obok niego Bartosz Kapustka, młoda (była?) nadzieja naszej piłki. Łączy ich to, że w młodym wieku trafili do tego samego klubu z Krakowa. Pierwszy z nich w czasach, gdy na jego wizerunek trzeba było solidnie pracować. Drugi nie tak dawno, raptem kilka lat temu. Obydwaj spajają historię Cracovii, którą Tomasz Gawędzki przedstawia w swojej książce Cracovia znaczy Kraków. Historia w Pasy.

Autor przed premierą zapowiadał, że będzie to przede wszystkim książka historyczna. I jest taka bez dwóch zdań, w chronologicznym porządku ukazując barwną historię Pasów. Od pierwszych stron pochłonęła mnie całkowicie. Szczegóły powstania klubu, wielki głód polskiej piłki w zaborze austriackim, początki piłkarskiej przygody zawodników, którzy później stanowili o sile pierwszego Mistrza Polski i reprezentacji, nie dają na siebie czekać. W pewnym momencie czar pryska i zaczyna się nudne, przynajmniej dla mnie, czytanie. W każdym podrozdziale znajdują się opisy meczów Pasów zgodnie ze schematem:

1.Z kim i kiedy?
2.Skład
3.Dokładny opis spotkania
4.Cytat z Kuryera Codziennego
5.Ewentualny fragment z książki Gole, faule i ofsaidy Stanisława Mielecha

Biorąc pod uwagę, że większość z nich miała bardzo podobny przebieg, a Kuryer każdą relację pisał w podobnym tonie, książka zaczyna robić się niesłychanie nudna. Być może zaciekawi to fanatyków Cracovii wnikliwie interesujących się historią swojej drużyny, ale mnie zdecydowanie nie porwało. Dobrze dowiedzieć się o szczegółach pierwszych oficjalnych rozgrywek piłkarskich w naszym kraju, premierowych starciach z zagranicznymi drużynami, ciekawostkach dotyczących specyficznych meczów sparingowych, ale moim zdaniem zostało to przedstawione aż nadto szczegółowo. Dość powiedzieć, że przedmiotowe opisy są tak dokładne, że w 439-stronicowej książce, pierwsza wzmianka o roku 1930 pojawia się dopiero… na 206. stronie. W tym czasie Pasy miały zaledwie 24 lata. Historia kolejnych 86 lat musiała więc zmieścić się na pozostałych, zaledwie 233 stronach.

W dużej mierze dzięki tym szczegółowym opisom, setki razy przewija się nazwisko Józefa Kałuży, bezapelacyjnie najbardziej zapamiętanego piłkarza w historii Cracovii. Dowiadujemy się o jego nieszablonowym początku w klubie, popisach indywidualnych w każdym z opisanych spotkań, słynnym “wózkowaniu”, w którym Kowalski był niezaprzeczalnie najlepszy, wkładzie w zdobyciu pierwszego Mistrzostwa Polski, końcówce kariery piłkarskiej i przygodzie trenerskiej. Poznajemy fakty z udziału Reprezentacji Polski na Mistrzostwach Świata w 1938 roku, którą prowadził w legendarnym meczu przeciwko Brazylii. Gawędzki wspomina o zajęciach pozaboiskowych piłkarza i o dziełach jego życia, które niestety nigdy nie ujrzały światła dziennego. Szczegółowy wywiad z panią Ireną, córką Kałuży, obala wiele mitów krążących na temat jej ojca. Przedstawia m. in. prawdziwą przyczynę jego śmierci.

Na kolejnych stronach czytelnik poznaje przebiegi Wielkich Derbów Krakowa, które elektryzowały niemal od początku rywalizacji. Wątek Świętej Wojny przewija się od początku do końca lektury. W międzyczasie zostaje przedstawiona m.in. historia hymnu Białej Gwiazdy “Jak długo na Wawelu…” i sposób zakończenia kariery przez legendę Wisły, Henryka Reymana. Niesamowicie ciekawe i poruszające są fragmenty dotyczące życia codziennego i rozwoju piłki w czasie II Wojny Światowej. Autor obrazuje, jakimi sposobami najeźdźcy zwalczali wszelkie przejawy futbolowej aktywności, która jednoczyła i była jedną z nielicznych rozrywek Polaków.

Kolejne fragmenty mówią o odbudowie kompletnie zniszczonego stadionu i wznowieniu piłkarskich rozgrywek w naszym kraju. Zostaje przedstawiona równia pochyła, po której jeden z najbardziej zasłużonych klubów staczał się aż do okręgówki. Czas odbudowy potęgi trwał bardzo długo, a mało brakowało, by Cracovia zbankrutowała i zniknęła z piłkarskiej mapy Polski. I tutaj poczułem wielki niedosyt. W trakcie powrotu na najwyższy szczebel rozgrywkowy miało miejsce wiele ciekawych działań kibiców, dzięki którym nie doszło do upadku klubu. Takimi przykładami są Basztowa 2001, wielka manifestacja fanów, oraz Grupa 100, organizacja zrzeszająca stu członków, którzy co miesiąc wpłacali po min. 100 zł na konto Cracovii.

Obie kwestie zostały w książce poruszone, ale raczej w pobieżny sposób. Jeszcze większe zaskoczenie spotkało mnie gdy czytałem o czasach, w których Tomasz Gawędzki pełnił w klubie rolę rzecznika prasowego. Spodziewałem się wielu ciekawych historii z szatni, poznania nawyków profesora Filipiaka, wielkiego niezadowolenia kibiców po spadku do I ligi. Okres ten został jednak praktycznie przemilczany.

Na koniec poznajemy historię Bartosza Kapustki, złotego chłopaka z Cracovii, który reprezentował nasz kraj na Mistrzostwach Europy 2016.

Po przeczytaniu książki mam mieszane uczucia. Bywały wieczory, w których nie potrafiłem się od niej odkleić, bo kolejne zdania czytało się z wielkim zaciekawieniem. Później przychodziły fragmenty, których pochłanianie było stratą czasu. Liczba nieznanych wcześniej faktów sprawia, że w zupełności nie żałuję, że dzieło Tomasza Gawędzkiego stoi na mojej półce. Już nie dam sobie wmówić, że z tradycyjnym treningiem noworocznym było tak, że:

Grupa piłkarzy Pasów wracała z zabawy sylwestrowej. Wtedy jeden z nich powiedział: „A może byśmy pograli w piłkę?”. I tak się zaczęło…

Książka ujawnia, że było zupełnie inaczej. Mało kto wie, że Cracovia miała wielki udział w założeniu Legii Warszawa. Jako pierwszy polski klub mierzyła się z FC Barceloną. Pierwszy w historii mecz ligowy transmitowany w Telewizji Polskiej był z jej udziałem. Pada odpowiedź na pytanie dlaczego bramkarze Pasów nie mogą występować z “jedynką” na plecach. To tylko nieliczne wątki, szeroko opisane w Cracovia znaczy Kraków. Historia w Pasy, dla których warto sięgnąć po tę lekturę.

Facebook Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *